niedziela, 30 lipca 2017

If You Dont’t Ask, You Will Not Hear Lies.

Echa tej afery nie milkły długo. Póki co jednak Sybilla nie została usunięta ze szkoły, a wróżbiarstwa nauczał centaur Firenzo. Była zdumiona jego widokiem na szkolnym korytarzu. Ze względu na trudności z wchodzeniem po schodach, lekcje tego przedmiotu zostały przeniesione na parter. Słyszała, że uczniowie są nim zachwyceni.

- Nawet o tym nie myśl. – powiedział Snape, kiedy po raz kolejny przyłapał ją na spoglądaniu w stronę Firenza.

- Ale o co chodzi?

- Wróżbiarstwa nie da się nauczyć. Mówiłem ci wielokrotnie.

- Ale… - uciszył ją jednym stanowczym spojrzeniem. Na horyzoncie pojawiła się Dolores Umbridge wraz ze swoją brygadą inkwizycyjną.

- Profesorze Snape! – zawołała słodziutkim głosikiem. Snape wyprostował się i założył ręce za siebie.

- Tak, pani profesor? – zapytał ozięble.

- Czy eliksir, o który prosiłam pana w zeszłym tygodniu dojrzał?

- Tak.

- Znakomicie. Oczekuję go zatem za godzinę w moim gabinecie. – Odeszła, stukając obcasami.
 Snape odprowadzał ją wzrokiem, dopóki nie zniknęła za rogiem.

- O jaki eliksir jej chodzi? – zapytała Kira podejrzliwie.

- Nie pytaj, nie usłyszysz kłamstw. – powiedział nawet na nią nie patrząc. Ruszył ponownie w kierunku swojego gabinetu.

- Mógłbyś raz potraktować mnie poważnie. – stwierdziła z wrzutem.

- Nie musisz wiedzieć, o czymś, co cię nie dotyczy.

- Zapomniałeś, że ja prędzej czy później i tak się dowiaduje. – zrobiła przemądrzałą minę.

- Cóż… - wzruszył obojętnie ramionami. – Zaryzykuję. Teraz masz czas wolny. Zejdź mi z oczu.

- Uważaj, bo ta twoja dobroć płynąca z serca jest wręcz niepokojąca. – zadrwiła przystając przy drzwiach do swojego pokoju.

***

Wkrótce jednak dowiedziała się o jaki eliksir prosiła Umbridge. Nie potrzebowała do tego swojego daru. Wieść gruchnęła tak wielkim echem, że wszyscy byli wstrząśnięci. Według oficjalnych informacji (którym nie ufała) Harry Potter na polecenie Albusa Dumbledore’a miał zorganizować i wyszkolić armię w celu usunięcia Korneliusza Knota ze stanowiska Ministra Magii. Wszystko się wydało i Minister wraz z aurorami przybyli do szkoły by aresztować i osadzić w Azkabanie dyrektora. Ten jednak zniknął za sprawą swojego cudownego feniksa. Obecnie stanowisko dyrektora Hogwartu piastowała Dolores Umbridge.

Nie długo czekała na to, by przekonać się jak fatalna stała się jej sytuacja.

- Proszę usiąść panno Grey. – powiedziała słodziutkim głosikiem Umbridge. Kira stanęła w jej gabinecie jak oniemiała. Ze ścian krzyczał wszechobecny róż. Wszędzie, dosłownie wszędzie wisiały wizerunki kotów, które co jakiś czas pomiaukiwały na nią. – Napije się pani herbatki? – zapytała.

Doskonale wiedziała co by powiedział jej Snape, o spożywaniu czegokolwiek w obozie wroga.

- Nie dziękuje. – odmówiła grzecznie.

- Nalegam. – naciskała. – Otrzymałam znakomitą herbatę prosto z Indii. Grzech nie spróbować. – dodała z naciskiem.

- Skoro pani tak uważa. – burknęła zajmując miejsce.

- Jak pani wie objęłam obowiązki dyrektora tej szkoły, w związku z tym podlega pani bezpośrednio mnie.  – Mówiła nalewając do różowych filiżanek herbatę.

- Rozumiem. – powiedziała jednak nie bardzo świadoma tego do czego zmierza.

- W związku z tym życzyłabym sobie otrzymywać sprawozdania  pani pracy z profesorem Snape’m.

- Jakie sprawozdania? – oczami wyobraźni widziała minę Severusa, gdy się o tym dowie.

- Codziennie przed zajęciami, chciałabym mieć wgląd do rezultatów pani współpracy z Mistrzem Eliksirów z poprzedniego dnia.

- Wydaje mi się… - zaczęła niepewnie. – że tą kwestie musiałaby Pani omówić z profesorem Snape’em. Nie sądzę, abym mogła podjąć taką decyzję.

- Ta decyzja już została podjęta Panno Grey i nie potrzebuję niczyjej zgody, aby wyegzekwować to od Pani. Mam za sobą samego Ministra Magii. Celem moich działań ma być wyeliminowanie niepożądanych praktyk w tej szkole.

- Przyznam się, że teraz nie bardzo rozumiem. – spojrzała na nią z ukosa.

- Obie dobrze wiemy kim w przeszłości był Severus Snape. – Umbridge wyciągnęła się w swoim fotelu z miną zwycięzcy. – Dobrze też wiemy, że Albus Dumbledore ufał mu bezgranicznie.

- A więc o to chodzi. – powiedziała uświadamiając sobie jej tok myślenia. – Nie ważne jest, że w przeszłości profesor Snape służył Temu-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać, tylko że profesor Dumbledore mu ufał. Stał się, więc dla was niewygodny. – wstała. –Chyba nie mam jednak ochoty na indyjską herbatę.  – stwierdziła oschle.

- Panno Grey – zaczęła Umbridge nie ukrywając już rozdrażnienia. – jest tu pani tylko praktykantką. W moich rękach spoczywa pani kariera. Złamie ją bez mrugnięcia okiem, jeżeli tylko najdzie mnie na to ochota.

- Próbuje mnie pani przestraszyć? – zapytała.

- Ja? Skąd. Próbuje pani wytłumaczyć, że współpraca ze mną, a co za tym idzie z ministerstwem wyjdzie pani tylko na dobre. Czy zrozumiałyśmy się dobrze? – zapytała.


- Nawet zbyt dobrze. – rzuciła – A teraz przepraszam, za chwilę zaczynam zajęcia.  – Odwróciła się na pięcie i wyszła zwalczając w sobie chęć trzaśnięcia drzwiami. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz