niedziela, 25 września 2016

Time Warp

Nie wiedziała jak nagle znalazła się w swoim pokoju. Do rzeczywistości przywrócił ją trzask zamykanych za nią drzwi.

- Co widziałaś? – zapytał Snape nie czekając na nic.

- Ja… - zawahała się.

- Wiem, że coś widziałaś. – podszedł do niej powolnym krokiem.

Kira przysiadła na brzegu łóżka zakrywając sobie twarz dłońmi. Wzięła trzy głębsze oddechy i powiedziała.

- Widziałam dwa ciała. – zaczęła niepewnie łamiącym się głosem. – Mężczyzny i kobiety. Widziałam jak on ich mordował. Najpierw zabił jego, potem ją.

- Znasz ich? – zapytał.

- Nie. Nigdy ich nie widziałam. On chciał zabić ich syna, ale ona rzuciła się pomiędzy zaklęcie a dziecko.

Snape pobladł i cofnął się o krok.

- Musimy ich ostrzec. – powiedziała już pewniej. – Zobaczyłam to więc mamy szansę. Nie wiem kiedy to się stanie, ale musicie ich odszukać i ukryć ich. – Kira spojrzała na Snape’a błagalnym wzrokiem. – Powiedz, że możecie to zrobić.

Snape przymknął oczy i złapał za klamkę gotów do wyjścia.

- Siedź tu i nie wychodź. Nikogo też nie wpuszczaj i z nikim nie rozmawiaj, rozumiesz? – zapytał.

- Ale… - urwała, gdy przerwał jej.

- Rozumiesz? – warknął, a ona pokiwała głową. – Czekaj tu na mnie.  – i już go nie było.

Po godzinie niecierpliwego czekania, drzwi ponownie się otworzyły, a przez nie wszedł Snape i Dumbledore. Drugi podszedł do niej natychmiast, Snape stał przy drzwiach.

- Opowiedz mi to co widziałaś. – poprosił grzecznie i Kira ponownie opowiedziała to, co zobaczyła w chwili kiedy dłonie jej i Harrego się spotkały. Mówiła już z większymi szczegółami, choć nie przychodziło jej to łatwo. Pierwszy raz zobaczyła coś tak tragicznego, coś co miało realny wpływ na innych. Jej dotychczasowe wizje nawet jeżeli się sprawdzały, nie niosły ze sobą tak ważnych informacji. Kiedy skończyła mówić jeszcze przez chwilę żadne z nich niczego nie powiedziało. Dyrektor spojrzał na Snape’a i przez jakiś czas patrzyli na siebie, tym pełnym porozumienia wzrokiem. W końcu dyrektor ponownie spojrzał na nią, zdjął okulary i powiedział.

- Przyznam Kiro, że nie spodziewałem się tego. Twój dar mnie zadziwia.

- Czy uda wam się im pomóc? – zapytała lekceważąc słowa dyrektora. Nie obchodziło jej czy kogoś zadziwia jej dar, czy nie. Obchodziło ją tylko to, czy uda im się uratować tych ludzi. Spojrzała z nadzieją najpierw na dyrektora, jednak gdy nie dostrzegła w nim entuzjazmu spojrzała na Snape’a, którego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Dumbledore westchnął i przysiadł obok niej.

- Nie można ich uratować.

- Jak to?! Widziałam to! Wiem jak wyglądają! Jeżeli wam ich opiszę to na pewno ich odnajdziecie. Nie można ich tak zostawić! – krzyknęła na końcu podrywając się z miejsca.

- Kiro – powiedział spokojnie dyrektor. – Nie można ich uratować, bo to co widziałaś nie jest przyszłością. – Kira spojrzała na niego zdziwiona.  – Ludzie, których śmierć ukazała ci wizja,  to rodzice Harrego. Voldemort zabił ich 14 lat temu.

- Jak to możliwe? – zapytała – Mówiliście, że mam dar widzenia przyszłości, a nie przeszłości.

- Bo tego należało się spodziewać. Nie słyszałem, aby ktoś miał dar widzenia dawnych zdarzeń. – wyjaśnił Albus.

- Myliłem się. – powiedział nagle Snape patrząc jej w oczy. – Nie byłaś przypadkowym celem Czarnego Pana. Doskonale wiedział kogo szuka i jakie ta osoba posiada zdolności.

- Istotnie. – przyznał Dumbledore.

- Co to zmienia w mojej sytuacji? – zapytała.

- Bardzo wiele wbrew pozorom. – odpowiedział Snape. – Nie sądzę by odpuścił sobie poszukiwań. Za wszelką cenę będzie chciał cię mieć po swojej stronie. Dar widzenia przyszłości jest cenny, jednak dopiero dar widzenia przeszłości sprawia, że jesteś wyjątkowa. Będziesz w stanie odpowiedzieć Czarnemu Panu na wszystkie pytania, dotyczące wcześniejszych zdarzeń. Dzięki temu uzyska niewyczerpane źródło informacji. Przeszłość i przyszłość zmieszają się tworząc dla niego teraźniejszość. Z tobą stanie się niepokonany. – zakończył i przez chwilę wszyscy milczeli.

- Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. – powiedział Dumbledore wstając. – Teraz przynajmniej mam pewność, co do twoich zdolności. Nastaw się na pobyt w Hogwarcie. – poklepał ją po ramieniu i uśmiechnął się krzepiąco. 

Wyszedł zostawiając ją ze Snape’m.  Patrzył na nią tym świdrującym wzrokiem. Odniosła wrażenie, że trochę się jej boi, a nawet jeżeli nie, to nabrał wobec niej dziwnego dystansu. Normalnie warczał na nią przy byle okazji, teraz milczał stojąc z dala od niej.


- Nie wolno ci nikomu mówić, o tym co zobaczyłaś. Mówiąc „nikomu” mam na myśli również Blacka. – powiedział i ruszył w ślad za dyrektorem.



niedziela, 18 września 2016

Slow Night, So Long


Tej nocy Syriusz już nie zasnął. Słyszała jak krążył po domu myśląc pewnie, że w każdej chwili Dumbledore może sprowadzić Harrego. Nic takiego jednak się nie stało. Kiedy następnego dnia zeszła na śniadanie wszyscy mieli zwieszone miny i beznamiętnie dźgali swoje śniadanie widelcami.

- Jakieś wieści? – zapytała dosiadając się.                 

- Żadnych. – odpowiedziała jej Molly. – Artur z samego rana pobiegł do ministerstwa, obiecał że jak się czegoś dowie wyśle nam sowę.

Gdy wspomniała o sowie, Syriusz spojrzał w okno mając nadzieję, że samo wspomnienie o ptaku go tu sprowadzi. Wiadomość nie nadchodziła, ani teraz, ani po południu.

Wieczorem jednak otrzymali informację o nagłym zebraniu zakonu. Syriusz w końcu odzyskał dawny błysk w oku. Możliwość działania tak zawsze na niego działała – pomyślała. Nie znała go jeszcze na tyle dobrze, ale podczas tych kilku tygodni, które spędziła w jego domu dowiedziała się o nim sporo. Można było się nawet pokusić o stwierdzenie, że byli przyjaciółmi, a przynajmniej chciała w to wierzyć.

Tego dnia nie miała również spotkania ze Snape’m, w notce do niej wspomniał tylko, że omówią dalsze lekcje po spotkaniu zakonu. Dalsze lekcje… Jej zdaniem niczego nie zmienią. Czuła się już z tą myślą coraz gorzej. Najbardziej jednak zaskoczyło ją poczucie straty i rozczarowania. Przez chwilę uwierzyła, że może faktycznie urodziła się jako czarownica. Myślała, że dzięki odpowiedniemu szkoleniu i ciężkiej pracy zdoła wykrzesać z siebie tą iskrę mocy, która poruszy góry. Z początku była zła, że odebrano jej dotychczasowe spokojne życie. Jednak, gdy zaczęła się nad tym wszystkim zastanawiać i dokładniej analizować, doszła do wniosku, że jej wcześniejsze życie było okropnie nudne. Bała się nawet zrobić krok w kierunku zmiany pracy, czy pójścia na studia. Wolała tkwić w swoim ciasnym, ale bezpiecznym świecie. Jednak kiedy się okazało, że może być jedną z nich po jakimś czasie zaczęła się niecierpliwić, chciała móc powiedzieć: Tak, należę do tego świata. Niestety pomimo nauki ze Snape’m nie udało się jej niczego osiągnąć. Dziwne sny, które miewała od czasu do czasu również ustały.

Dochodziła 19:00, spotkanie zakonu zaczęło się godzinę wcześniej. Spojrzała na ostatnią książkę od Snape’a i posmutniała. Była pewna, że dziś powie jej, że nic z tego nie będzie. Choć wiedziała, że będzie musiała tu jeszcze zostać przestraszyła się, że kiedyś jednak przyjdzie dzień w którym będzie musiała powrócić do swojego dawnego życia. Nie chciała tego.

Z sąsiedniego pokoju dobiegły ją odgłosy czyjejś kłótni. Z trzech głosów rozpoznała tylko Rona i Hermionę. Trzeciej osoby nie kojarzyła po głosie. Nowoprzybyły miał wyraźne pretensje, ze został odsunięty na boczny tor i że nikt nie próbował nawiązać z nim kontaktu. Po kilku chwilach kłótnia jednak ustała. Usłyszała tylko jak bliźniacy ponownie pojęli próbę podsłuchu uszami dalekiego zasięgu. 

Po kolejnej godzinie zostali zawołani na kolację. Zeszła z wszystkimi na dół. W kuchni czekał na nią Snape.

- Zjesz i pójdziemy na górę. – powiedział obojętnie.

- Dobrze.

- Kiro kochana, poznałaś już Harrego? – Molly zapytała ciągnąc ciemnowłosego chłopca z bladą blizną w kształcie błyskawicy na czole.

- Znam go tylko z opowieści. – przyznała i wyciągnęła w jego kierunku rękę. – Jestem Kira.

- A ja Harry. – chłopiec również wyciągnął w jej kierunku rękę, a gdy ich dłonie się spotkały Kira wciągnęła ze świstem powietrze i natychmiast cofnęła dłoń przestraszona.

- Boże… - szepnęła nie odrywając oczu od Harrego.

- Nie tutaj. – warknął jej do ucha Snape, który nie wiadomo skąd nagle znalazł się tuż przy niej. – Na górę. – pociągnął ją za sobą trzymając jej ramię w żelaznym uścisku.

Wszyscy, którzy byli w kuchni nie mogli zrozumieć czego właśnie byli świadkami. Tylko Syriusz, próbując ukryć niepokój w swoim głosie, starał się przywrócić normalność.

- Kira i Snape mają swoje sprawy, nie ma co im przeszkadzać. Siadaj Harry, pewnie jesteś głodny.

***************
Witam się w słoneczny poniedziałek!
Tak wiem, kolejny raz jestem spóźniona. Z góry przepraszam, ale wróciłam wczoraj do domu i zasnęłam. Następne rozdziały postaram się wrzucić na czas.
Miłego czytania.
SS

niedziela, 11 września 2016

Dark Was the Night


Przez następne trzy tygodnie właściwie nic się nie zmieniło.  Codziennie spotykała się z Severusem, codziennie robił z niej idiotkę i wychodził. Czuła się po tych spotkaniach jakby ktoś wylewał jej wiadro pomyj na głowę.

- Czy w szkole jest dla was równie parszywy, czy traktuje tak tylko mnie? – zapytała pewnego razu przy kolacji siedzących tam młodszych Weasley’ów.

- Nie jesteś wyjątkiem, nie martw się. – pocieszyła ją Hermiona.

- To prawda. – potwierdził Ron, przełykając zapiekankę makaronową – Mnie, Harrego i Nevilla traktuje jak czyraki… Hermiona z kolei jest najlepszą uczennicą w Hogwarcie, z wszystkiego ma same wybitne. Jednak jeżeli chodzi o eliksiry, nigdy jeszcze nie dostała pochwały.

- I raczej się to nie zmieni. – powiedziała z wymowną minął Hermiona.

W tej samej chwili drzwi do domu otworzyły się z hukiem, a do kuchni wpadł zasapany Artur.

- Co się stało? – zapytała Molly podbiegając do niego.

- Harry… - wysapał próbując złapać oddech.

- Co z Harrym? – zapytał Syriusz odkładając gazetę i podchodząc do niego.

- Harry, został dziś zaatakowany przez Dementorów. – powiedział rozemocjonowany. – Ministerstwo podjęło decyzję o jego wydaleniu z Hogwartu, ponieważ użył zaklęcia patronusa.

- CO?! – wszyscy jak jeden krzyknęli.

- Dumbledore już działa. Jest w ministerstwie i próbuje przekonać Knota.

- Czy Harry jest cały? – zapytał Ron

- Tak, nic mu nie jest. Obronił siebie i kuzyna. Posłałem mu sowę, aby nie ruszał się z domu i czekał na dalsze wiadomości. Dumbledore będzie chciał go tu sprowadzić.

Tego wieczora atmosfera w domu była napięta. Każdy martwił się o chłopca imieniem Harry. Kira nie znała go i nie dokładnie wiedziała o kim jest mowa. Snape wspomniał jej tylko, któregoś dnia, że w świecie czarodziei nie wiedzieć kim jest Harry Potter jest niedopuszczalne. Mówił to z takim obrzydzeniem, że nie do końca wiedziała o co mu chodzi. Snape kategorycznie odmówił wyjaśnień i kazał jej tylko przytakiwać jeżeli chodzi o niego.

Po przeczytaniu kolejnej książki postanowiła napić się szklanki mleka. Dochodziła druga w nocy i poważnie zastanawiała się nad rozpoczęciem kolejnej, jeszcze nie zadanej lektury. Może wówczas Snape spojrzałby na nią przychylniej.

W kuchni jednak ktoś był. Weszła cicho i zobaczyła stojącego przy oknie Syriusza.

- Wszystko dobrze? – zapytała. Syriusz drgnął zdziwiony czyjąś obecnością.

- Harry, to mój chrzestny syn. Martwię się o niego. – powiedział – Denerwuje się, że nie mogę mu pomóc.

Kira podeszła do niego i położyła mu dłoń na ramieniu.

- Nie martw się, sam słyszałeś że dyrektor już działa i, że sprowadzi tu Harrego. Niedługo się z nim zobaczysz. – uśmiechnęła się do niego próbując pokrzepić go na duchu. Syriusz odwzajemnił uśmiech.

- Dziękuję. – zrobił krok w jej stronę i przytulił się. Zdaniem Kiry odrobinę za mocno…

******************
Witajcie!
Tak wiem, jestem spóźniona, ale musicie mi wybaczyć, bo wczoraj byłam na świetnym koncercie zespołu Raz Dwa Trzy. Wróciłam późno i nie miałam już siły odpalać kompa.
Miłej lektury.
SS

niedziela, 4 września 2016

Enough Is Enough

Tak jak się spodziewała progresu nie było. Dumbledore wziął stronę Snape’a, stwierdził bowiem, że skoro on uważa Kirę za nie gotową, to tak musi być. Kwestię tą poruszą na kolejnym zebraniu za około dwa tygodnie. Tyle udało się podsłuchać bliźniakom. Informacje te niczego nie zmieniły. Nadal nie wie dlaczego pomimo tak intensywnej nauki nie wykazała żadnych nawet najmniejszych zdolności magicznych. Miała nadzieję dowiedzieć się tego od profesora Dumbledore’a podczas dzisiejszej rozmowy. Szczerze mówiąc była wykończona. Zarywała noce, aby wyrobić się z materiałem dla Snape’a, a nie widziała żadnego progresu.

Snape miał być tu lada chwila i starała się nastawić psychicznie na to spotkanie. Nigdy w swoim życiu nie spotkała tak irytującego człowieka. Nie dodawał jej pewności siebie, wręcz przeciwnie miała wrażanie, że specjalnie ją zniechęca i daje do zrozumienia, że nie pasuje do tego świata.

Usłyszała skrzypienie schodów i natychmiast spięła się. Idzie… - pomyślała.  Miała wrażenie, że jedyne czego dorobi się podczas jej nauki to nerwicy.

Drzwi otworzyły się i stanął w nich nie kto inny jak Mistrz Eliksirów, jednak tym razem towarzyszył mu profesor Dumbledore.

- Dzień dobry. – Przywitał się uprzejmie, Snape nawet nie mrugnął.

- Dzień dobry – odpowiedziała smętnie.

- Co to za mina? – zapytał podchodząc bliżej, a Severus zamknął drzwi machając przy tym różdżką i mamrocząc coś pod nosem.

- Wszystko w porządku, profesorze. Właśnie kończyłam kolejną książkę zadaną przez profesora Snape’a. – wskazała na podniszczoną książkę do eliksirów.

- Ach, tak istotnie… Ta lektura może popsuć nastrój. – zażartował siadając w fotelu. Snape skrzywił się, nadal stojąc przy drzwiach.

- Na pewno zastanawiałaś się dlaczego poprosiłem cię o chwilę rozmowy. – Kira pokiwała głową. - To już dwa tygodnie odkąd tu mieszkasz i poznajesz nasz świat. Chciałbym cię zapytać, czy od tego czasu zmieniło się coś?

- Ma pan na myśli, to czy miałam jakieś dziwne sny? – zapytała.

- Istotnie, to miałem na myśli.

- Niestety. – posmutniała – Odnoszę za to wrażenie, że marnujemy tylko czas. Mówiłam, że nie jestem czarownicą, a te sny to zwykły przypadek. – Dumbledore przyglądał się jej uważnie jakiś czas milcząc.

- Opowiedz mi zatem moja droga… Oczywiście jeżeli chcesz… - dodał pospiesznie – co zobaczyłaś w dniu kiedy się spotkaliśmy po raz pierwszy. Kiedy przypadkowo dotknęłaś dłoni Severusa.

Kira spojrzała nerwowo w stronę Snape’a, który przyglądał się jej niebezpiecznie mrużąc oczy. Nie… nie mogła im tego powiedzieć… To, co widziała na pewno nigdy się nie wydarzy, było to tak bardzo nierealistyczne, że niemożliwe. Nie było sensu robić z siebie większej idiotki.

- Przepraszam profesorze, ale sądzę, że nie mogę panu o tym powiedzieć. Z resztą moim zdaniem to co widziałam nie ma dużego znaczenia. Nie wydaje mi się, aby miała być to wizja. Tego dnia było bardzo gorąco, a ja byłam zmęczona, być może nawet odwodniona. To mógł być zwykły majak. Przepraszam. – zakończyła niepewnie.


- Szkoda… - powiedział dyrektor wstając i zerkając w stronę Severusa. – Może zatem innym razem. Tym czasem ucz się pilnie. To, że teraz nic się nie dzieje nie oznacza wcale, że tak zostanie. Pamiętaj, twój dar nie był rozwijany, czasami trzeba kopać bardzo głęboko, aby odszukać to czego się pragnie. – Po tych słowach wyszedł z pokoju zostawiając ją sam na sam ze Snape’em.