Ze względu na to, że dorzucono jej kolejne lekcje nie miała
już właściwie chwili dla siebie. Dodatkowo sprawę komplikował fakt iż musiała
się „dzielić” Snape’m z Harrym, który również odbywał z nim tajemnicze zajęcia.
Na szczęście dla niej, nauka podstawowych przedmiotów szła
jej całkiem sprawnie. Potwierdzał to brak złośliwych komentarzy ze strony
Snape’a. Bardzo długo musiała starać się, aby odgrzebać zaniedbane zdolności,
ale kiedy w końcu się jej to udało lawina ruszyła. Oczywiście nie miała jeszcze
takiej wprawy w czarowaniu jak inni w jej wieku, ale robiła znaczące postępy.
Snape w jej nauczaniu często wybiegał poza dany zakres
wiedzy i zdarzało się, że ważyła eliksiry na poziomie szósto czy
siódmoklasistów. Kiedyś nawet zapytała dlaczego tak robi.
- Jeżeli widzę, że sobie z czymś radzisz nie widzę powodu,
aby nie wypróbować twoich umiejętności na trochę wyższym poziomie. – powiedział
zniecierpliwiony jej wtrąconym pytaniem.
- Czyli nie jestem tak beznadziejna, jak twierdziłeś na
początku.
- Nie zaczynaj świętować z tego powodu. To, że nie jesteś w
czymś beznadziejna nie oznacza wcale, że dobra.
Cały on… Jedno dobre słowo zabarwione setką złośliwych uwag.
Czy nie mógł być przez chwilę miły? O czym ona myślała, oczywiście, że nie
mógł… To był Snape! Złośliwy, ponury i zgorzkniały… Nie bywał miły. Postarał
się, aby o tym wiedziała wystarczająco dobrze.
Idąc w kierunku jego gabinetu przystanęła na chwilę i
potrząsnęła głową. Musi przestać o nim myśleć! Musi w ogóle przestać myśleć w
jego towarzystwie, inaczej może to wykorzystać przeciwko niej.
Kwiecista łąka, kwiecista łąka, kwiecista łąka… – powtarzała
sobie w myślach, chcąc zmienić ich bieg. Była gotowa zanim stanęła pod
drzwiami. Gdy pozwolił jej wejść jeszcze raz powtórzyła swoją mantrę i weszła
do mrocznego gabinetu.
- Siadaj. – powiedział stojąc plecami do niej, szukając
czegoś w swojej szafce.
- Nie kazałeś mi dziś przynosić notatek i książek, dlaczego?
– zapytała gdy usiadła. Nie czuła się komfortowo.
- Dziś nie będziesz się uczyła standardowych umiejętności. –
odwrócił się i zmierzył ją wzrokiem. Kira miała wrażenie, że patrzy na nią jak
drapieżnik, który ocenia czy warto się fatygować dla takiej nędznej zdobyczy. –
Dziś spróbuję cię wprowadzić w tajniki oklumencji i legilimencji. Co o nich
wiesz?
- Oklumencja jest magiczną obroną umysłu przed penetracją z
zewnątrz. Legilimencja jest zdolnością wydobywania uczuć i wspomnień z umysłu
innej osoby.
- Idealnie wyrecytowane regułki z „Poradnika władzy nad
umysłem”. Coraz bardziej niestety przypominasz mi pannę Granger.
- Zainteresowałam się tym, kiedy dyrektor wspomniał, że
jesteś mistrzem oklumencji, a Sam-Wiesz-Kto legilimencji. – wytłumaczyła się
pospiesznie. Dobrze pamiętała jego ostatni wybuch, gdy zainteresowała się
zagadnieniem nie przerabianym w szkole.
- Dobrze więc. – zaczął nadal nie spuszczając z niej oka. –
Jak rozumiesz te pojęcia?
- Nie bardzo je rozumiem. Ostatnio pokazałeś mi jak łatwo
można się wślizgnąć do czyjegoś umysłu i czytać z niego jak z otwartej księgi. Oklumencja
jak sądzę ma mnie przed tym obronić.
- Czytanie w myślach, to prymitywne wytłumaczenie tego
skomplikowanego procesu. Aby wtargnąć do twojego umysłu potrzebny jest
przeważnie kontakt wzrokowy… - przerwała mu.
- Nie patrzyłeś mi w oczy wczoraj, gdy grzebałeś w mojej głowie.
- Powiedziałem „przeważnie”. – dostrzegła cień irytacji na
jego twarzy. – Gdy uda mi się wtargnąć
do twojego umysłu, będę w stanie odczytać z niego wszystkie wspomnienia,
nawet te pozornie zapomniane. Będę w stanie wyczuć twój strach, radość, miłość,
ból, rozpacz i wszystkie uczucia
związane z tymi wspomnieniami. Ponieważ będę wiedział jakie emocje wzbudza dane
wspomnienie będę wiedział jak wykorzystać je przeciwko tobie. Aby skutecznie
obronić swój umysł przed penetracją z zewnątrz, musisz wyzbyć się emocji,
oddzielić je od wspomnień. Gdy je oddzielisz, uzyskana wiedza będzie
bezużyteczna.
Kira próbowała nadążyć za jego tokiem myślenia. Zmarszczyła
brwi i zapytała.
- Czy dobrze rozumiem, że gdy zobaczysz u mnie strach…
- Będę wiedział jak cię złamać. – wtrącił bez ogródek.
- A jak zobaczysz wspomnienie, a nie poczujesz emocji z tym
związanych…
- Wspomnienie będzie dla mnie jałowe, bezużyteczne.
Rozumiesz już różnicę pomiędzy legilimencją, a czytaniem w myślach?
Pokiwała głową. To nie było czytanie w myślach, to było coś
więcej. Coś o wiele gorszego. Czytanie w myślach to był niemy czarno-biały
film, a legilimencja, była dla niej jak barwna latynoska opera mydlana, gdzie
emocje są wyraźne, tak by wszyscy wiedzieli co dany bohater czuje.
- Zaczynamy. – powiedział nagle i stanął z wyciągniętą
różdżką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz