niedziela, 31 lipca 2016

He's Killing Me!

Rozmawiali o jej sytuacji jeszcze kwadrans, jednak nie usłyszała nic poza pocieszającym stwierdzeniem, że zrobią wszystko co w ich mocy, aby nie spadł jej włos z głowy. Miała tylko potulnie wykonywać polecenia, przyłożyć się do nauki i trzymać język za zębami. Oprócz, dyrektora, Syriusza i oczywiście Snape’a nikt więcej nie miał wiedzieć o tym dlaczego się tu znajduje. Dumbledore obiecał, że wyjaśnienia dla członków zakonu weźmie na siebie.

Szła teraz niepocieszona w kierunku swojej sypialni za mężczyzną, który wydawał się być jak lodowa skała. Już samo patrzenie na niego sprawiało, że było jej zimno. Całą sobą czuła, że lekcje z nim będą katorgą, ale chyba będzie to lepsze niż bezczynne czekanie.

Weszli do pokoju i zanim zdążyła zamknąć za nimi drzwi Snape rozpoczął.

- Od dziś, aż do końca wakacji będziesz poznawać tajniki szeroko pojętej magii. Magia to nie tylko bezmyślne machanie różdżką i wypowiadanie zaklęć, lecz przede wszystkim wiedza i potęga umysłu. Nie będę tolerował braku dyscypliny. Będziesz wykonywała moje polecenia bez zbędnych pytań i komentarzy. To, że jesteś niewiele młodsza ode mnie nie oznacza wcale braku szacunku wobec mnie. Od dziś będziesz zwracała się do mnie per „panie profesorze”. Czy to jasne? – zapytał, ale nie zdążyła nawet skinąć głową, bo kontynuował.

- Na twoim biurku leżą książki z którymi bezwzględnie musisz się zapoznać. – Wskazał na pokaźny stos opasłych tomów. Każda książka miała przynajmniej 600 stron. – Te, które tutaj widzisz masz przeczytać do końca tygodnia.

- Co?! – zdumiała się – Jest ich chyba z 10! W jaki sposób mam to zrobić?

- Szacunek Grey! – warknął – Będziesz wykonywała moje polecenia bez komentarzy. Jeżeli mówię, że masz je przeczytać do końca tygodnia, to przeczytasz je do końca tygodnia. Po przeczytaniu każdej książki będziemy omawiać zagadnienia w niej zawarte. Będziesz mogła zadawać pytania, a ja udzielę ci wówczas odpowiedzi. Lektura ta jest tylko podstawą podstawy z którą masz się zapoznać.

- Profesorze – zwróciła się do niego przez zaciśnięte zęby, przełykając gorycz upokorzenia – W jaki sposób rozpozna pan, że jestem gotowa do kontynuowania nauki w szkole?

- To moja sprawa i nie powinno cię to interesować. Jeżeli stwierdzę, że jesteś coś warta porozmawiamy o dalszym ciągu. Na chwilę obecną masz się skupić na zadaniu. Jesteś w naszym świecie od doby, a w niecałe dwa miesiące muszę cię przygotować na tyle, aby nikt nie wątpił w to, że jesteś czarownicą. Jeżeli trafisz do Hogwartu jako mój asystent muszę mieć pewność, że wysłannik ministerstwa nie nabierze wobec ciebie wątpliwości. Masz może więcej zbędnych pytań? – zapytał świdrując ją wzrokiem.

- Nie. – powiedziała krótko.

- Nie? – syknął, a ona westchnęła.


- Nie, panie profesorze.

niedziela, 24 lipca 2016

The Name Of The Game

Słowa Syriusz wcale nie poprawiły jej nastroju. Była rozdarta między tym co jej radził, a tym co w głębi siebie czuła. Do tej pory nie miała powodu, aby nie ufać Snape’owi. Był nie miły, ale nie uważała go za kogoś, komu nie powinna wierzyć. Teraz nie była już tego taka pewna. Pamiętała doskonale ten nieprzyjemny dreszcz, który przeszedł jej po plecach kiedy wychwyciła jego spojrzenie w salonie fryzjerskim. Było w nim coś… mrocznego i niedostępnego.

Z tymi myślami przyłapał ją wchodzący do jej sypialni Syriusz.

- Dumbledore już jest. Prosi, abyś zeszła. – wycofał się z pokoju i zszedł na dół.

Sama również ruszyła w tym kierunku. Wchodząc do kuchni zastała tam nie tylko dyrektora, ale też Snape’a. Ubrany był całkowicie na czarno, co podkreślało niezdrowy odcień jego skóry. Jedynie jego oczy posiadały żywy blask, który dało się bardzo wyraźnie zauważyć. Kirze przeszło przez myśl, że Snape nie jest zbyt przystojny, jednak w jego sposobie, mówienia, poruszania się i spojrzeniu było sporo gracji, która nadrabiała zaległości. Ściągnęła brwi uświadamiając sobie na jakie tory zeszły jej myśli.

- Witaj, mam nadzieję że wypoczęłaś i poukładałaś sobie wszystko. – powitał ją Dumbledore, jak zwykle uśmiechnięty.

- Chciałabym móc to potwierdzić.

- No tak… Dziś jednak przyszedł czas na podjęcie kilku ważnych decyzji Kiro.

- To znaczy? – zapytała szczerze zainteresowana

- Jak już zdążyłaś się o tym przekonać, posiadasz pewne umiejętności, które pozwalają nam sądzić, że jesteś czarownicą. Chcemy, abyś mogła świadomie korzystać z daru jaki otrzymałaś. Zadaniem Severusa będzie ci w tym pomóc. – zakończył Albus.

- Snape? – zapytał oburzony Syriusz. – A w niby jaki sposób on jej może pomóc?

- Nie wydaje mi się Black, aby dyrektor pytał cię w tej kwestii o zdanie. – odpowiedział mu złośliwie Severus. – Jesteś obecny przy tej rozmowie tylko dlatego, że nauka panny Grey będzie odbywała się w twoim domu, więc z łaski swojej zamilcz.

- Nie będziesz mi mówił co mam robić! – krzyknął Syriusz, lecz uciszył go Dumbledore.

- Syriuszu… Doszedłem do wniosku, że będzie to najlepsze rozwiązanie i decyzja już zapadła. – zwrócił się do Kiry. – Usiądź moja droga.

Kira posłusznie wykonała polecenie.

- Jak widzisz wszyscy tu obecni chcemy twojego dobra, w związku z tym począwszy od dziś, codziennie aż do końca wakacji Severus będzie twoim nauczycielem. Wprowadzi cię w tajniki magii, pomoże ci poznać nasz świat. Dzięki temu oceni na ile twoje zdolności się rozwinęły.

- Jeżeli okaże się, że coś we mnie jest, to co dalej? – zapytała, rzucając szybkie spojrzenie w stronę jej przyszłego nauczyciela.

- Jeżeli będzie choć cień szansy, abyś odzyskała kontrolę nad swoją mocą to od września przeniesiesz się do Hogwartu. Nie jako uczeń oczywiście – uspokoił Syriusza, który już miał protestować. – Tego nie jestem w stanie zrobić oficjalnie. Sprowadzę cię tam pod przykrywką asystenta, a tak naprawdę rozpoczniesz prawdziwą edukację, otrzymasz różdżkę, a Severus, który jest bardzo wszechstronnym nauczycielem pomoże ci opanować techniki magii.

- Dlaczego akurat Snape? – zapytał zniesmaczony Syriusz.

- Ponieważ od września Hogwart gościć będzie osobę z ministerstwa, która obejmie stanowisko nauczyciela obrony przed czarną magią i angażowanie w to innych nauczycieli byłoby nierozsądne. Doceniam to, że martwisz się o Kirę, jednak Severus to dla niej najlepsza opcja.

- Najlepszą opcją dla Kiry będzie trzymanie się od niego z daleka. – warknął.

- Syriusz… - dyrektor rzucił mu wymowne spojrzenie.

- A co jeżeli nie jestem czarownicą, a to wszystko co się tu dzieje to zwykły zbieg niefortunnych okoliczności? – zapytała łapiąc się ostatniej ulatującej nadziei.

- Nie liczył bym na to. – Snape wydawał się być znudzony całą tą rozmową.

- Severus ma rację… - potwierdził dyrektor – Jednak jeżeli okaże się, że nie masz żadnej czarodziejskiej mocy, pozostaniesz tu do momentu rozwiązania się sprawy.

- Jak to? Mimo to będę musiała tu zostać?- zapytała zdziwiona.

- Na co liczyłaś? – zapytał Snape – Może na to, że po wszystkim Dumbledore pójdzie do Czarnego Pana i wyjaśni mu, że się mylił i grzecznie go poprosi, aby przestał wysyłać po ciebie morderców? Głupia… - rzucił już bez zbędnych uprzejmości.

- Severusie, to nie było konieczne. – zwrócił się do niego Albus. – Jednak w pewnym sensie Kiro, ma on rację. Nie będę w stanie przywrócić ci dawnego życia. Będę próbował, ale nie powinnaś na to liczyć.


Kira zdała sobie sprawę w tej chwili, jak bardzo zmieniło się jej życie. Miała wrażenie, że jedzie kolejką górską, która pędzi coraz szybciej i za chwilę ma runąć w dół. Jeszcze nigdy nie była tak bezradna i pozbawiona kontroli nad własnym życiem.


***************
Witajcie!
Wiem, że podejrzliwość może budzić fakt, że oni już wiedzą o Umbridge, ale to moje opowiadanie ;)
Czekam na opinie i własne pomysły :)
Pozdrawiam SS

niedziela, 17 lipca 2016

What I Am?

Kira nie zmrużyła tej nocy oka. W ostatnich godzinach wydarzyło się tak wiele w jej życiu, że jej myśli krążyły jak oszalałe.

Jeżeli wierzyć słowom starca, ma zdolności magiczne, choć nie w pełni rozwinięte. Potrafi przewidzieć przyszłe zdarzenia, jednak nie potrafi nad nimi panować. Nieświadoma wszystkiego stała się celem dla jakiegoś złego czarodzieja, który będzie chciał wykorzystać te umiejętności, o których ona sama nie wiedziała do wczorajszego wieczoru. 

Stała przed lustrem i przyglądała się swojemu odbiciu. Wydawało się jej, że to wszystko jest jakąś farsą. Miała wrażenie, że za chwilę wyskoczą jej przyjaciele zanosząc się od histerycznego śmiechu, że dała się w to wszystko wkręcić. Jednak nic takiego się nie wydarzyło… Znajdowała się w ponurej sypialni, która kiedyś musiała być bardzo imponująca. Zakurzone zasłony, szczelnie zasłaniały wielkie okna. Wszędzie było pełno pajęczyn i panował tu straszny zaduch. Syriusz, wyjaśnił jej, że ten dom należał kiedyś do jego rodziny i jako ostatni żyjący otrzymał go w spadku. Z jego miny wiedziała, że sam czuł się tu jak w więzieniu i wcale mu się nie podoba, że stał się właścicielem budynku. Gdy prowadził ją do jej pokoju natknęli się na dziwne stworzenie. Gdy je ujrzała krzyknęła przestraszona chowając się za plecami Syriusza. Stworzenie było prawie nagie, jedyne co nosił to obrzydliwie brudną szmatę, przewiązaną na wysokości bioder. Stworek – tak miało na imię zwierzątko okazał się być skrzatem domowym służącym w tym domu. Syriusz wyjaśnił jej, że z samotności postradał zmysły, to by tłumaczyło mamrotanie przekleństw pod nosem. Dostała radę, aby trzymać się od niego z daleka. Cały dom otaczała jakaś dziwna i ponura atmosfera. Na ścianach wisiały głowy skrzatów, a portret matki Syriusza wrzeszczał jak opętany, o czym zdążyła się przekonać kiedy potknęła się na schodach. Uciszenie jej zajęło trochę czasu.
Ciche pukanie do drzwi przywróciło ją do rzeczywistości.

- Proszę.

- Dzień dobry, dobrze spałaś? – zapytał Syriusz wchodząc niepewnie do pokoju.

- Nie bardzo. – przyznała – Nie zmrużyłam oka.

- Tak myślałem. Zaparzyłem kawę i usmażyłem jajecznice, masz może ochotę? – zapytał.

- Tylko na kawę, za śniadanie dziękuję. – Syriusz przepuścił ją w drzwiach i oboje zeszli do kuchni. Aromat świeżo zaparzonej kawy pobudził ją trochę i poprawił humor. Usiadła za stołem i nalała sobie napoju do kubka.

- Dobra kawa. – stwierdziła upijając łyk.

- Starałem się. – posłał jej uśmiech, siadając naprzeciwko niej.

- Mogę zapytać za co tu siedzisz?

- Oficjalnie? – zaczął – W naszym świecie jestem ponoć zbiegłym mordercą. – Kira zachłysnęła się kawą i zakaszlała próbując złapać oddech.

- Nie przejmuj się, to nie prawda. – sprostował – Nie popełniłem zbrodni, o którą mnie posądzają. Czarodziej, który to zrobił służy temu, który cię ściga.

- Moja sytuacja naprawdę jest beznadziejna. – stwierdziła smutniejąc.

- Jak znam Dumbledore’a, to coś wymyśli. Obiecał tu dziś przyjść więc pewnie się czegoś dowiesz.

- A ten drugi czarodziej? – zapytała niepewnie – Ten, który mnie uratował?

Syriusz poruszył się niespokojnie na krześle i poważnym tonem oświadczył.

- Snape to obślizgła gnida i radzę ci trzymać się od niego z daleka.

- Uratował mnie…


- Zrobił to tylko dlatego, że Dumbledore mu kazał. Musisz wiedzieć jedno, Snape kiedyś sam służył Temu Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Tuż przed zakończeniem pierwszej wojny Snape odwrócił się od niego i przystał do Albusa. Moim jednak zdaniem zrobił to tylko dlatego, aby uniknąć procesu, który mu groził. – umilkł na chwilę, lecz zaraz po tym dodał – Ja mu nie ufam i tobie też to radzę. 

niedziela, 10 lipca 2016

Things We Said Today.

- Nie uważasz Severusie, że postąpiłeś z nią trochę zbyt brutalnie? – zapytał dyrektor, kiedy szli w kierunku gabinetu.

- Czy ma to jakiekolwiek znaczenie, jeżeli osiągnąłem zamierzony cel? – zapytał nie patrząc na niego.

- Przyznasz jednak, że nie było to zbyt uprzejme.

- Przypominam ci, że mam być skuteczny, a nie miły. – Albus pokiwał nieznacznie głową.

- Zastanawia mnie, co takiego zobaczyła, kiedy cię dotknęła. Wydała się być tym wstrząśnięta. – Snape nieznacznie skrzywił się.

- Mnie to w ogóle nie interesuje.

- Doprawdy? – zapytał spoglądając na niego rozbawiony.

- Co dalej? – zmienił temat.

- Masz na myśli Voldemorta? – Snape potwierdził – Cóż, kiedy cię wezwie powiesz mu prawdę.

- Prawdę?

- Tak, powiesz mu, że dziewczyna jest teraz pod naszą opieką. Dodasz jednak, że dowiedziałeś się o tym kiedy wezwałem cię po fakcie. Nie powinieneś mieć z tego powodu problemów. Jak mówiłeś, to Malfoy był odpowiedzialny za to zadanie.

- Co jeżeli otrzymam zadanie przyprowadzenia jej? – zapytał.

- Nie sądzę, aby to się stało. Równie dobrze mógłby cię poprosić o przyprowadzenie Harrego. – Obaj weszli do gabinetu. Dyrektor podszedł do feniksa drzemiącego na żerdzi, Snape przystaną na środku pokoju.

- A dziewczyna?

- Z nią będzie więcej zachodu. Nie może bezczynnie czekać, aż rozpoczniemy rok szkolny. Trzeba sprawdzić jak duże są jej możliwości.

- Przecież nawet ona tego nie kontroluje. – zauważył.

- Będziesz ją uczył. – powiedział spokojnie dyrektor.

- Ja? – zdziwił się – Jakie ja mam mieć doświadczenie w przewidywaniu przyszłości?

- Nie chodzi o to. Dar ujawnia się sam. Uważam, że gdybyśmy ją trochę podszkolili i znaleźli źródło mocy sama byłaby w stanie nad tym zapanować. Zaczniesz od podstaw.

- Nie lubi mnie. – stwierdził obojętnie.

- Och – machnął ręką - wydaje mi się, że z wzajemnością. Może nam to jednak ułatwić sprawę. Tak jak już zauważyłeś masz być skuteczny, jednak proszę cię o odrobinę wyrozumiałości. Dziewczyna nie ma 11 lat…

- Od kiedy mam zacząć? – zapytał wiedząc, że nie zmieni woli dyrektora.


- Od jutra. 

niedziela, 3 lipca 2016

A Hard Day's Night

- To wszystko wydaje się być takie nierealne. – mówiła kręcąc się po kuchni – A jednak stoję tu przed wami i wiem, że tym razem nie jest to sen. Jak to możliwe? – zapytała przystając przy Albusie.

- Nie wiem w jaki sposób posiadłaś ten dar. Sama mówiłaś, że nie znasz swoich rodziców. Być może któryś z nich był czarodziejem. Jednak nawet jeżeli oboje byli niemagiczni, to raz na jakiś czas w takich rodzinach rodzą się dzieci z naszymi zdolnościami. Nie jest to takie dziwne na jakie może wyglądać.

- Mówi pan, że poluje na mnie jakiś czarodziej. Dlaczego?

- Czy to nie oczywiste? – zapytał uprzejmie Albus – Nosisz w sobie iskrę mocy, która pozwala ci widzieć przyszłe zdarzenia. Teraz dzieje się to zupełnie przypadkowo i nie masz nad tym kontroli, jednak odpowiednio szkolona będziesz w stanie zapanować na darem i świadomie patrzeć w przyszłość. Będziesz dla niego skarbnicą wiedzy. Voldemort będzie wiedział jakie skutki będą miały jego działania i w jaki sposób może wygrać. A uwierz mi, nie chciałabyś, aby to on wygrał.

- Ten Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać znany jest ze swojego szczególnego okrucieństwa – dodał Syriusz – Po wszystkim byłabyś zbędna…

- Zabiłby mnie?

- To oczywiste. – prychnął Snape, stojący na uboczu.

- Nie dla mnie. – powiedziała oschle.

- Rozumiesz już dlaczego nie mogliśmy dopuścić, abyś trafiła w ich ręce. Teraz pomożemy ci się ukryć, bo jeżeli sądzisz, że zaprzestaną poszukiwań to się mylisz. Pozostaniesz tutaj, dopóki nie wymyślimy co dalej.

- Ale, ja mam pracę, przyjaciół… oni zaczną się zastanawiać, szukać mnie. – mówiła zdenerwowana.

- Tym się nie martw. Są pewne sposoby, aby nikt się o ciebie nie niepokoił. Zajmiemy się tym.

- Czyli mam tu po prostu zostać? – zapytała zrezygnowana.

- Tak. – potwierdził Albus. – Nie masz wyboru. Nie wolno ci opuszczać tego domu nawet na chwilę. Nie będziesz jednak sama. Syriusz również tu mieszka i jemu również nie wolno opuszczać tego miejsca. Będziecie się oboje nawzajem pilnować. A w przyszłym tygodniu dołączą do was inni członkowie zakonu.

- Naprawdę nie mam wyboru. – powiedziała bardziej do siebie.

- Przykro mi. Twoje rzeczy czekają już w pokoju na górze.

- Moje rzeczy? Jak pan to… - urwała – Ach tak… magia…

- Wyśpij się dziś. Jutro do ciebie zajrzę i powiem ci co dalej.


- Obawiam się, że nie zasnę.