niedziela, 26 lutego 2017

I miss You.

To był koszmarny dzień i Kira modliła się, by w końcu się skończył. Snape na każdym kroku dawał jej do zrozumienia, że jest idiotką i ponownie zaczął traktować ją jak robaka. Zacisnęła zęby i powiedziała sobie, że wytrzyma. Ze strachem oczekiwała na wieczorne zajęcia, jednak ku jej wielkiemu zaskoczeniu otrzymała notkę od niego, że dziś zajęć nie będzie. Przez chwile zastanawiała się czy było to spowodowane ich wcześniejszą kłótnią, ale doszła do wniosku, że nie. Bez względu na to jak bardzo był na nią wściekły zawsze odbywali zajęcia według planu. Za jego nieobecnością musiało stać coś innego. Machnęła ręką i ucieszyła się na myśl o pierwszym od miesiąca wolnym wieczorze. Odpisze na list Syriusza, weźmie długą kąpiel i spróbuje zmyć z siebie dzisiejszą rozmowę.

Drogi Wąchaczu!
Dzisiejszy dzień był paskudny i męczący. Praktyki u naszego ulubionego nauczyciela dają mi w kość. Jest prawie tak miły jak twoja mama… Z utęsknieniem wyczekuję przerwy świątecznej. Chciałabym rozsiąść się na kanapie przed kominkiem popijając gorącą czekoladę. Tęsknię za naszymi rozmowami.
Tu czuję się jak w więzieniu…
Ściskam Cię
Kira.

Tylko na tyle było ją dziś stać. Wkładając list do koperty miała wyrzuty sumienia. Syriusz pisał długie listy, ona odpowiadała mu krótko. Nie mogła mu pisać o tym co się tu dzieje. W ogóle nie mogła mu pisać o niczym istotnym w obawie przed przejęciem listu. Syriusz był jej jedynym kontaktem z normalnym życiem i jedyną osobą która doskonale rozumiała ból związany z zamknięciem pod kloszem.

Z Harrym, Ronem i Hermioną nie wolno jej było rozmawiać. W ogóle nie mogła dać po sobie poznać, że ich zna. Wkraczając do tego świata zupełnie nie tak to wszystko sobie wyobrażała.

Postanowiła przejść się jeszcze po błoniach i skorzystać z ostatnich przyjemnych wieczorów tej jesieni. Za chwilę zaczynał się październik, który nieuchronnie przypomni o nadchodzącej zimie.

Wyszła przez główne drzwi zamku kierując się w stronę jeziora. Słońce zachodziło dziś w towarzystwie imponujących barw purpury, czerwieni i soczystych odcieni pomarańczy. Całe to widowisko odbijało się w nieruchomej tafli wody.  Stała i podziwiała to wszystko z niemym zachwytem. W powietrzu bardzo wyraźnie dało się wyczuć zbliżającą się jesień. To była ostatnia szansa na takie widoki. Byłoby wręcz idealnie gdyby nie...

- Panno Grey. – usłyszała piskliwy, znienawidzony już głosik.  – Nie jest Pani teraz na zajęciach z profesorem Snape’m? – Umbridge podeszła do niej od strony chaty gajowego.

- Moje zajęcia zostały dziś odwołane. – powiedziała obojętnie.

- A z jakiego powodu jeżeli można wiedzieć? – zapytała wlepiając w nią swoje wyłupiaste oczka.

- Profesor Snape nie czuje się w obowiązku tłumaczyć się przede mną.

- Rozumiem. – powiedziała marszcząc czoło. – Proszę nie stać tu zbyt długo. – powiedziała odchodząc w stronę zamku.

Widok zachodzącego słońca już jej tak nie cieszył. Na wspomnienie Snape’a poczuła dziwną pustkę. Nie poprawiał jej nastroju widok wyrazu jego twarzy, gdy mówił: „Potrafię rozpoznać kiedy ktoś mnie okłamuje.” I ten chłód w jego oczach… zabolało jak celnie wymierzony policzek. No, ale przecież nie mogła mu o tym powiedzieć. Miała już sporo wizji, które nigdy się nie sprawdziły. Ta mogła być kolejną.


Spojrzała w stronę zamku, był ogromny i przytłaczający. Dziś wyjątkowo czuła się tu samotna. Tak… zdecydowanie tęskniła za Syriuszem.

********************************

"Jest prawie tak miły jak twoja mama…" - zapożyczyłam od Harrego, który użył tego samego zdania w liście do Syriusza.

niedziela, 19 lutego 2017

Magnum opus.

Okazało się, że stanowisko inkwizytora, niczym nie różniło się od stanowiska inwigilatora.
Umbridge wizytowała nauczycieli na ich lekcjach, by sprawdzić na ile kompetentni są by wykonywać ten zawód. Była jak wrzód na tyłku. Czaiła się za każdym rogiem. Kira musiała bardzo uważać, bo gdy tylko nadarzała się okazja Umbridge zadawała jej pytania na temat zajęć ze Snape’m. Zawsze jednak jakimś magicznym sposobem w takich chwilach zjawiał się Severus i jednym spojrzeniem odstraszał ją. Zaczynała mieć podejrzenia, że rzucono na nią jakiś czar, który informował Mistrza Eliksirów co się aktualnie z nią dzieje. Chciała nawet o to zapytać, ale bała się ośmieszenia. Nie było jednak wątpliwości, że Snape zjawiał się zawsze we właściwym miejscu o właściwej porze.

Nadszedł dzień w którym Dolores miała wizytować lekcję eliksirów. Snape zdawał się tym nie przejmować. Gdy Umbridge skończyła robić notatki, przeszła do zadawania pytań. Z każdym kolejnym Kira miała okazję oglądać jak Severus gotuje się z wściekłości. W normalnej sytuacji już dawno zmiótłby ją z powierzchni ziemi. Tym razem musiał robić dobrą minę do złej gry.
Umbridge po serii niewygodnych pytań dla Snape’a, podeszła do niej i z ropuszym uśmiechem na ustach zapytała.

- Panno Grey, praktykuje pani eliksiry, więc mniemam, że jest już pani na zaawansowanym poziomie?

- Gdyby było inaczej, profesor Snape nie przyjąłby mnie na praktykę. – odpowiedziała wykrętnie.

- Tak… - odhaczyła coś w swoim notatniku i już chciała odejść, ale cofnęła się i zapytała.

- Co to jest magnum opus? – zapytała piskliwym słodkim głosikiem. – Kira wyłapała spojrzenie Snape’a, który już ruszył w ich kierunku z misją ratunkową, ale Kira wyprostowała się i przemądrzałym tonem odpowiedziała.

- Magnum opus, to określenie procesu alchemicznego mającego doprowadzić do uzyskania kamienia filozoficznego. Dążą do niego prawie wszyscy alchemicy. – uśmiechnęła się drwiąco na widok miny Umbridge.

- Dziękuję. – odeszła skrobiąc piórem w notatniku. Snape stał chwilę i przyglądał się jej zdziwiony. Wiedziała, że po zajęciach czeka ją rozmowa. Rzucając jej ostatnie spojrzenie wrócił do prowadzenia lekcji. Umbridge najwyraźniej zawiedziona jej dobrą odpowiedzią już więcej nie podchodziła do niej.
Gdy uczniowie opuścili klasę udając się na długą przerwę zatrzasnął drzwi klasy.

- O magnum opus nie uczą w tej szkole, a nie przypominam sobie abym ci o nim wspominał na tym etapie. – podszedł do niej bliżej. Znowu miała wrażenie, że skrada się jak kot czający się na ofiarę.

- Przeczytałam o tym w książce. – odpowiedziała unikając jego wzroku.

- Na pewno nie w tej ode mnie.

- Sprawdziłam wczoraj co to znaczy w bibliotece.

- Dlaczego się tym zainteresowałaś? – milczała, nadal nie patrząc na niego. – Odpowiedz! – warknął.

- Bo wiedziałam, że mnie o to zapyta. – powiedziała prawie szeptem. Snape wyprostował się jak struna. Miała wrażenie, że stał się jeszcze wyższy.

- Miałaś wizję i nic mi o tym nie powiedziałaś? – zapytał sycząc ze złości. Oj… było źle. Wolałaby, żeby krzyczał.

- To nie była wizja, tylko raczej sen.  – próbowała się wytłumaczyć.

- To niczego nie zmienia. – warknął. – Sen czy wizja… wszystko jedno! – podszedł do niej na odległość ręki. – Co jeszcze ci się śniło? – zapytał, ale odpowiedziała mu cisza. – Mów! – prawie krzyknął.

Kira wyminęła go starając się zwiększyć dystans.

- Nic szczególnego.

- Doprawdy? – podążył za nią. – Dlaczego więc uciekasz?

- Nie uciekam! – oburzyła się – Te sny dotyczą tylko mnie, ok! Nie mam zamiaru nikomu ich opowiadać, a już na pewno nie tobie! – wrzasnęła tracąc kontrole. Snape przystanął nagle.

- Co to ma znaczyć? –zapytał.

- To znaczy, że nie mam zamiaru ci ich opowiadać. Jeżeli zobaczę coś co będzie miało znaczenie dla sprawy, wtedy dam ci znać. Teraz uważam, że nie mam takiego obowiązku.

Podeszła do drzwi i nacisnęła klamkę, nie otworzyły się. Westchnęła i spojrzała na niego przez ramię.

- Czy to wszystko ma jakiś związek z tym, co widziałaś podczas naszego pierwszego spotkania? – do tej pory nigdy nie poruszył tego tematu, dlatego odwróciła się zdziwiona. Był czas, że chciała mu o tym powiedzieć, jeszcze podczas lekcji w domu Syriusza. Teraz jednak nie mogła.

- Nie. – odpowiedziała krótko i nieco za szybko. Snape skinął ledwie widocznie i machnął różdżką. Drzwi otworzyły się.


- Ja też posiadam pewien dar.  – powiedział przechodząc obok niej. – Potrafię rozpoznać kiedy ktoś mnie okłamuje. – powiedział to takim tonem, że nogi odmówiły jej posłuszeństwa, a żołądek przewrócił się na lewą stronę. Ruszył przed siebie nie oglądając się już na nią.

niedziela, 12 lutego 2017

Trouble is a friend.

Czuła się fatalnie… Przeanalizowała to co powiedziała Snape’owi i doszła do wniosku, że jest skończoną egoistką. Mógł sobie przecież pomyśleć, że ona woli być złapana, przez tego Voldemorta niż cierpliwie uczyć się… Idiotka…

Szła na śniadanie z niemrawą miną, kiedy wkroczyła na główny korytarz prowadzący do Wielkiej Sali za swoimi plecami usłyszała.

- Panno Grey, proszę zaczekać! – jęknęła słysząc piskliwy głosik Umbridge.

- Tak, pani profesor? – zapytała ze sztucznym uśmiechem.

- Chciałam zapytać jak mija pani pierwszy miesiąc praktyk?

- Pracowicie. – odpowiedziała zgodnie z prawdą.

- Ach tak… Profesor Snape jest z rodzaju tych wymagających prawda? 

- Owszem, ale to przecież bardzo dobrze.

- Naturalnie. – zapewniła ją – A jaką ma Pani opinię o dyrektorze? Zdaje się, że nie kończyła Pani Hogwartu, więc może być pani dla mnie obiektywnym źródłem informacji.

- Profesor Dumbledore jest przemiłym człowiekiem z ogromną wiedzą i doświadczeniem, to wielkie szczęście móc trafić pod jego skrzydła. – Umbridge wydała się być rozczarowana jej słowami.

- Tak… tak… wielkie szczęście. – i ruszyła przed siebie.

- Jakiś problem? – zapytał Snape wyrastający obok niej ni stąd ni zowąd.

- Wszystko w porządku. Zdaje się, że rozczarowałam panią profesor.

- Nie ty ostatnia.

Ruszyli razem w kierunku stołu nauczycielskiego, gdy się rozsiedli nadleciała poranna poczta. Jak co piątek spodziewała się otrzymać list od Syriusza. Nie pomyliła się, mała szara sówka wylądowała tuż przed nią trzymając w dziobku kopertę. Snape rzucił na nią nieprzychylne spojrzenie jednak nie skomentował. Była mu za to wdzięczna. Przed nim również wylądowała sowa, trochę większa dostarczając poranny numer proroka codziennego.

-Dlaczego nadal to czytasz? – zapytała, dobrze wiedząc jakie bzdury tam wypisują.

- Warto wiedzieć, co dzieje się po drugiej stronie linii frontu. – powiedział obojętnie rzucając okiem na nagłówki pierwszej strony. Filiżanka kawy, którą zbliżył do ust zawisła w połowie drogi. Kira spojrzała na niego zdziwiona i zerknęła na pierwszą stronę.

MINISTERSTWO CHCE ZREFORMOWAĆ SYSTEM EDUKACJI
DOLORES UMBRIDGE PIERWSZYM W HISTORII „WIELKIM INKWIZYTOREM”

- Kto to jest wielki inkwizytor? – zapytała szeptem.

- Ktoś, kto będzie wtykał nos w nie swoje sprawy. – powiedział nadal czytając artykuł. Gdy go przeczytał złożył gazetę na pół i odrzucił od siebie, jakby pozbywał się obślizgłej rzeczy.

- Co to oznacza dla nas? – zapytała.


- Kłopoty. – upił łyk kawy. Umbridge nie było na śniadaniu, tak samo jak dyrektora. Pozostali nauczyciele byli bardzo poruszeni i z równym zniesmaczeniem pokazywali sobie artykuł w gazecie.

niedziela, 5 lutego 2017

Prisoner of Hogwart

Od tej rozmowy minęły prawie trzy tygodnie. W tym czasie Harry załatwił już sobie dwa szlabany u Umbridge, która ewidentnie czerpała z tego radość. Snape natomiast… cóż, podczas ich wieczornych zajęć nie zbaczał na inne tematy niż te, którymi obecnie się zajmowali. Nie zapytał jej, co dokładnie zobaczyła tego dnia, gdy spotkali się po raz pierwszy, ale zdecydowanie odizolował się jeszcze bardziej. Pomyślała, że popełniła ogromny błąd wspominając mu o tym, ale w tamtej chwili wydawało się jej to dobrym rozwiązaniem. Jedyną dobrą stroną tego wszystkiego, było odrobine lepsze traktowanie, choć nie była przekonana, że właśnie na to liczyła.

Syriusz natomiast pisał raz w tygodniu, za każdym razem przysyłając inną sowę. Każdy kolejny list był dłuższy. W ostatnim napisał, że tęskni… Ona również tęskniła, ale chyba nie w taki sposób jaki by tego sobie życzył. Był dla niej jak starszy brat i mimo najszerszych chęci żadne głębsze uczucie nie chciało w niej zagościć.

- Lepiej zacznij uważać na moich zajęciach. – przywrócił ją do rzeczywistości Snape. Spojrzała na niego nadal nieprzytomnym wzrokiem.

- Uważam.

- Taak? – zapytał przeciągle. – To o czym mówiłem przed chwilą? – Kira przegrała, nie miała zielonego pojęcia o czy mówił. – A więc jednak twój dar widzenia przyszłości i przeszłości jest bezużyteczny. – zakpił.

- Przepraszam, zamyśliłam się. – Snape spojrzał na zegarek, dochodziła północ.

- Jedyne nad czym powinnaś się w tej chwili zastanawiać to transmutacja. Na dziś jednak skończymy.
Kira wstała i spojrzała na plan zajęć.

- W programie nauczania jest również wróżbiarstwo, tak? – zapytała.

- Tak.

- Kiedy zaczniemy to przerabiać? – zerknęła na niego.

- Naprawdę uważasz, że można się tego nauczyć? – rzucił jej krótkie spojrzenie.

- Przecież uczycie tego w szkole.  – stwierdziła.

- Gdyby można było nauczyć się przewidywać przyszłość nie sądzisz, że twój dar nie byłby już aż tak wyjątkowy? -  Snape wyprostował się i spojrzał na nią z góry. Między nimi była spora różnica wzrostu.
- W takim razie po co to wszystko? – zapytała zdziwiona i zawiedziona – Dlaczego zarywamy noce, aby nauczyć mnie magicznych sztuczek, skoro nie nauczycie mnie jak panować nad wizjami?

- Uważasz to, co tu robimy za zwykłe cyrkowe sztuczki?

- Nie, oczywiście że nie, źle się wyraziłam. – poprawiła się.

-Dyrektor jest zdania, że im większą kontrolę uzyskasz nad magicznymi zdolnościami, tym większa szansa, że będziesz w stanie wpływać na swój dar. – Kira pokiwała głową niezbyt jednak przekonana jego słowami.

- Nie rozumiem cię. – powiedział.

- Dlaczego?

- Przez ostatnie trzy miesiące uparcie walczyłaś, abym zaczął cię uczyć. Kiedy w końcu to robię ty poddajesz w wątpliwość sens tego. Zapytaj siebie czego tak naprawdę chcesz.

- Chcę zrozumieć kim jestem.

- I uważasz, że dowiesz się tego studiując książki do wróżbiarstwa? – zadrwił.

- Trafiając do tego świata, niezależnie od okoliczności temu towarzyszących liczyłam na to, że znajdę odpowiedź… że dowiem się czegoś więcej o sobie. Mam poczucie, że tkwię w martwym punkcie. Trzymacie mnie tu pod kloszem…

- Dla twojego dobra. – przerwał jej.

- Czyżby? – zapytała, a Snape zmrużył oczy. – Jestem tu więźniem. – opadła zrezygnowana na fotel.
Snape przyglądał się jej długi czas. Czuła na sobie jego palące spojrzenie, jednak nie miała odwagi podnieść oczu.


- Późno już, powinnaś się przespać. Jutro wrócimy do tej rozmowy. – zakończył i dał znać by wyszła.