Jej plan dnia miał co dzień ten
sam schemat. Snape przychodził, irytował ją, zadawał pracę domową, obrażał i
wychodził trzaskając drzwiami. Tak bardzo żałowała, że nie potrafiła jeszcze
posługiwać się magią… Wyrwałaby mu tą jego różdżkę i zmieniła w karalucha, albo
w plankton.
Dziś omawiali zagadnienia,
którymi będzie się zajmowała przez najbliższy tydzień. Magiczne stworzenia…
Miała wrażenie, że on celowo wybierał najnudniejsze książki, aby ją zniechęcić.
Kiedy usłyszała, że drzwi
wejściowe zatrzasnęły się za nim zeszła na dół mając nadzieję spotkać Syriusza.
- Aaaa! Nienawidzę tego
parszywego nietoperza! – warknęła pełna oburzenia nie zdając sobie sprawy, że na
korytarzu stoi grupa ludzi. Wszyscy spojrzeli na nią zdziwieni, a jej zrobiło
się strasznie głupio. Jej mina musiała być jednoznaczna, ponieważ Syriusz
wybuchnął histerycznym śmiechem. W ślad za nim pozostali.
- Snape chyba dał ci dziś popalić.
– powiedział opanowując się i podchodząc do niej.
- Skądże znowu… był uroczy jak
zawsze. – zakpiła i dała się poprowadzić ku gościom.
- Kiro pozwól, że ci przedstawię
moich gości. To Państwo Weasley, Molly i Artur, oraz ich dzieci Fred, George,
Ron i Gini. – Syriusz przedstawiał
kolejno każdego, a Kira witała się z uśmiechem podając dłoń. – Kochani,
a to jest Kira, będzie tu też gościem.
W taki sposób poznała Weasley’ów.
Byli uroczy. Duża kochająca się rodzina, to było widać na pierwszy rzut oka. Na
dodatek wszyscy rudzi od cebulki po końcówki włosa. Bardzo szybko przekonała
się, że są świetnymi towarzyszami. Byli odzwierciedleniem tego za czym tęskniła
będąc dzieckiem. Przyjemnie się jej na nich patrzyło. Molly od razu rzuciła się
w wir sprzątania, zaprzęgając do tego swoje dzieci. Kira żałowała, że nie może
im pomóc. Sto razy bardziej wolała dusić się od kurzu, niż czytać o tych
wszystkich stworzeniach. Z żalem w sercu siedziała w swojej sypialni otoczona
jedynie książkami.
Kolejnym pozytywnym aspektem
pojawienia się Weasley’ów było podniesienie się standardów w posiłkach. Molly
gotowała wybitnie. Od tamtej pory Kira pomimo ciągłych kpin ze strony Snape’a
miała lepszy nastrój. Nie oznaczało to jednak zwolnienia tempa przyswajania
wiedzy. Niestety nie uczestniczyła w życiu domu. Była wzywana tylko na posiłki.
Dumbledore zdążył już wszystkich uprzedzić, że nie należy jej zawracać głowy.
Taka szkoda! Tak bardzo chciałaby, aby ktoś jej zawrócił głowę, choćby na
sekundę. Wszyscy jednak posłusznie omijali jej sypialnie. Tylko podczas
posiłków dano jej ogrzać się przy domowym ognisku. Słuchała z szeroko otwartymi
oczami opowiadań Artura. Była zafascynowana tym wspaniałym magicznym światem,
tak bardzo innym od tego, który starał się przedstawić jej Snape.
***************
Witajcie
Rozdział 13 to typowa przejściówka nie wnosząca nic nowego do opowiadania. Takich rozdziałów będzie jeszcze kilka zanim akcja wtoczy się na swoje tory.
Pozdrawiam
SS
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz