niedziela, 28 sierpnia 2016

All Eyez on Me

W następnym tygodniu w domu zjawiła się kolejna osoba. Młoda dziewczyna z burzą włosów na głowie. Na imię jej było Hermiona i jak zdążyła zauważyć była rówieśniczką Rona. Syriusz wyjaśnił jej, że ona pochodzi z mugolskiej rodziny, tzn. jej rodzice są całkowicie niemagiczni.

Zatrzasnęła z hukiem kolejną przeczytaną książkę, tym razem był to atlas magicznych ziół i roślin. Snape dał jej dosyć jasno do zrozumienia, że musi potrafić je rozpoznać i znać ich zastosowanie. Było to nie lada zadanie i była pewna, że nie spełni oczekiwań swojego nauczyciela nawet, gdyby potrafiła mu je narysować. Snape był wiecznie niezadowolony. Bez względu na to czy szło jej źle czy nadzwyczaj dobrze, wiecznie ją krytykował. Miała absolutną pewność, że nigdy nie otrzyma od niego choćby słowa pochwały.

Z tymi myślami zeszła na kolację. Snape’a dziś nie było. Dostała tylko od niego wiadomość, że to wcale nie oznacza, że ma dzień wolny… Nie musiał jej o tym pisać, była tego doskonale świadoma. Jednak już sam fakt, że ma dzień przerwy od jego złośliwych przytyków poprawił jej humor.

- Kiro, kochanieńka siadaj proszę i jedz póki gorące. – przywitała ją jak zwykle Molly.

Za stołem siedziało kilka nowych osób, których do tej pory nie poznała. Syriusz natychmiast podjął się zadania przedstawienia jej. Poznała Mundungusa, Tonks, Alastora i Remusa, o którym słyszała od Syriusza. Miał on przyjść i sprawdzić co łomocze w szafie, jednak do tej pory się nie zjawił.

- Miło mi cie poznać Kiro, dziś po spotkaniu sprawdzę co siedzi w twojej szafie. Syriusz uprzedził mnie, że może być to bogin.

- Dziękuję. Czasem nie daje mi zasnąć, ale zdążyłam się już przyzwyczaić. – powiedziała siadając przy stole.

Kolacja jak zwykle była wyśmienita. Wszyscy z równym zachwytem wychwalali zdolności kulinarne Molly. Ta w podzięce słała uśmiechy rumieniąc się jak nastolatka.

Przy stole siedziało ich prawie piętnaścioro i panował przyjemny gwar. Przysłuchiwała się rozmową z niemym zainteresowaniem. Tak jak prosił ją profesor Dumbledore miała nie zdradzać po co tu się znajduje i udawać zwykłą czarownicę. Gdyby ktoś zapytał miała mówić, że jest tu z powodu chęci odbycia praktyk u Mistrza Eliksirów. Jednak, że Snape jest jaki jest zanim przyjmie kogoś chce dokładnie zweryfikować wiedzę. To tłumaczyło wszystko, a zwłaszcza to, że zamykała się z tym niewdzięcznym nietoperzem na całe godziny.

Wszyscy domownicy przyjęli te tłumaczenia do wiadomości i od czasu do czasu tylko żałowali jej po kiepskim dniu ze Snape’em.

- A tak właściwie Kiro, to dlaczego chcesz odbyć praktykę u Snape’a? – Zapytała Tonks niespodziewanie.

Kira była już przygotowana na to pytanie wcześniej. Miała sporo czasu, aby dopracować całą historyjkę.

- Jest najlepszy. – powiedziała upijając łyk soku z dyni. Tak naprawdę nie wiedziała, czy to co mówi jest prawdą, ale najwidoczniej tak, skoro Tonks pokiwała głową.

- Niestety jego stosunek do ludzi nie idzie parą z talentem. Słyszałem od Syriusza jak cię męczy. – dodał Remus.

- Jest to niewielka cena za szansę, którą otrzymam. Nie ma na świecie zbyt wielu Mistrzów Eliksirów. – mówiła to spokojnie, ale w środku się gotowała. Tak naprawdę chciała powiedzieć, że jest starym, zgryźliwym, egoistycznym dupkiem i ma gdzieś tą całą wiedzę, którą próbuje jej przekazać.

- No, ale musisz przyznać, że jest… - urwał Remus szukając odpowiedniego słowa.

- Dupkiem? – dokończył niespodziewanie Fred, a wszyscy zanieśli się śmiechem. Tylko Molly zdzieliła go ręcznikiem przez głowę.

- Tak profesor Snape jest wyjątkowo trudną osobą. – powiedziała ciągle jeszcze się śmiejąc
.
- Gdzie kończyłaś szkołę? Nie pamiętam cię z Hogwartu. – zapytała Tonks, która była niewiele starsza od niej. Kira przygryzła wargę, próbując ukryć zakłopotanie. Nie miała pojęcia o innych szkołach dla czarodziei. Była święcie przekonana, że istnieje tylko jedna…

- Dosyć tego przesłuchania. – uratował ją z opresji Syriusz, puszczając do niej oczko. – Za chwilę przyjdzie reszta i zacznie się zebranie. Trzeba tu posprzątać.

Odetchnęła z ulgą biorąc swój talerz i zbierając pozostałe naczynia. Kiedy skończyli otworzyły się drzwi wejściowe, a przez nie weszli do środka profesor Dumbledore, profesor McGonagall i profesor Flitwick, których poznała dzień wcześniej. Na samym końcu stał on… Severus Snape. Kira miała nadzieję nie spotykać go tego wieczora, co jednoznacznie wyrażała jej mina.

- Ja również nie mam przyjemności cię dziś oglądać.- Szepnął mijając ją nie uraczywszy nawet spojrzeniem.

Po ich przybyciu atmosfera nagle zgęstniała i wszyscy stali się nazbyt poważni. Radosna aura tego miejsca uleciała gdzieś i stała się bardzo odległa. Gdy Kira wraz Hermioną i innymi mieli udać się na górę, nagle powstrzymał ją głos Albusa.

- Pozwól tu na chwilę moja droga. – odwróciła się zdziwiona i ruszyła w jego kierunku zachęcona gestem dłoni. - Jutro chciałbym z tobą porozmawiać jeżeli wyrazisz taką chęć. Severus wspominał mi, że jesteście bardzo zajęci.  – Kira spojrzała niepewnie na Snape’a, jednak nie doczekała się jakiegokolwiek gestu z jego strony.

- Nie mam nic przeciwko.


- Dobrze, więc w takim razie do jutra. – dał jej znać, że to najwyższa pora by opuściła kuchnię. Wychodząc zdążyła wyłapać jeszcze serdeczne spojrzenie Syriusza, które czuła na swoich plecach jeszcze bardzo długo. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz