niedziela, 10 września 2017

Be Careful What You Wish.

Praktycznie nie spała tej i następnej nocy. Próbowała to wszystko sobie poskładać w jakąś całość. W końcu jednak uznała, że być może najlepszą rzeczą jaką dla niej zrobili rodzice było porzucenie jej w domu dziecka. Snape opowiedział jej kim była jej „rodzina”. Wiedziała, że nie chce być uważana, za jedną z nich. Dlatego odrzuciła swoje prawdziwe imię na rzecz tego, które nadali jej mugole. Od zawsze była Kirą, a Lilith umarła ponad 25 lat temu.

Ze Snape’em nie rozmawiała zbyt wiele. Każde mówiło tyle ile wymagała tego sytuacja. Ich zajęcia ponownie nabrały sztywnego formalnego tonu. Nie przeszkadzało jej to. W końcu dotarło do niej kim jest Snape i czego należy się po nim spodziewać. Przestała się oszukiwać, że zacznie traktować ją przyjaźniej.

Po tygodniu nadszedł czas na jej potajemny egzamin z aportacji. Wilkie Twycross instruktor przeprowadzający test okazał się być zaufanym przyjacielem Albusa Dumbledore’a, w związku z tym udało się im to zachować w tajemnicy.

Egzamin zaliczyła praktycznie od razu. Opanowała tą sztukę dosyć szybko dzięki lekcją z Severusem.

Trzymała teraz w ręku licencję, jej pierwszy dokument, który potwierdzał przynależność do tego świata.

Teraz gdyby chciała mogłaby stąd odejść. Problem polegał na tym, że nie miała dokąd.

Snape obserwował ją czujnym wzrokiem. Czuła to, nie dała jednak po sobie poznać, że to zauważyła. Chciała się od niego uwolnić. Był wszędzie! Gdzie się odwróciła – widziała jego twarz. Jedyne czego pragnęła to chwili wytchnienia od wwiercających się w nią czarnych bezdennych oczu.

Wiedziała, że z łatwością może wedrzeć się do jej umysłu i poznać jej myśli, jednak była pewna, że po ostatniej awanturze nie zrobi tego, a przynajmniej nie poza lekcjami oklumencji.

Lekcje oklumencji! Kilkugodzinne tortury, podczas których wynajdywał najbardziej żenujące wspomnienia. Powtarzał tylko, by oczyściła swój umysł! Jakby to była najłatwiejsza rzecz na świecie. Była zmęczona. Chciała tylko znaleźć się z powrotem w swoim pokoju, owinąć kołdrą i przespać najbliższe tygodnie.

Usłyszała jak odkłada pióro i delikatnie odsuwa swój fotel od biurka.

- Ponieważ stosunkowo szybko uporałaś się z egzaminem, poćwiczymy oklumencję. – nie odpowiedziała. Snape zrobił dłuższą pauzę i kontynuował. – Czego do tej pory się nauczyłaś? – zapytał.

Pomyślała, że to jego kolejna prowokacja. To jasne, że niczego! Jeszcze nigdy nie udało się jej wypchnąć go ze swojego umysłu. Był zbyt silny.

- Niczego. – powiedziała cicho. – Nie potrafię wyczuć momentu w którym włamujesz się do moich myśli. – powiedziała oschle.

- Taaak. – powiedział przeciągle obrysowując kontur swoich ust. Odwróciła wzrok. – Spróbujemy ponownie. – wstał i wyciągnął różdżkę, Kira wstała również.

Gdy stanęli naprzeciwko siebie Snape bez ostrzeżenia rzucił zaklęcie.

Siedziała przy stole nauczycielskim w wielkiej sali i obserwowała jak Snape czyta Proroka Codziennego. W chwilę po tym siedziała w klasie do eliksirów i przyglądała się jak prowadzi lekcje. Wspomnienie rozmyło się i pojawiło się kolejne. Czarne oczy skierowane w jej stronę, płomienie w kominku, jej strach i przyspieszony oddech… NIE! Nie będziesz tego oglądał!

Wszystkimi swoimi siłami odcięła go od wspomnienia i wyrzuciła z głowy.

Gdy powróciła do rzeczywistości opierała się o regał z książkami. Snape stał wyprostowany, ale w ręku nie trzymał już różdżki. Długo milczał wpatrując się w nią z tą przenikliwością. Schylił się by podnieść wytrąconą z dłoni różdżkę.

- Nie wiedziałem, że masz na moim punkcie obsesje. – zakpił.

- Nie mam na twoim punkcie obsesji! – zaprzeczyła. – Po prostu jesteś wszędzie! Nie można się od ciebie uwolnić! – rzuciła, kryjąc narastające zakłopotanie.

Lewy kącik ust Snape’a uniósł się delikatnie.

- Pytanie, czy chcesz się ode mnie uwolnić? – Nie odpowiedziała, usiadła tylko zmęczona w fotelu. – To trzecie wspomnienie? – zapytał.

Milczała, wpatrując się w swoje splecione dłonie.

- To nie mogło być wspomnienie. – usiadł również, opierając się wygodnie. – Widziałem to z mojej perspektywy, a nie z twojej. – mówił dalej. Kira czuła na sobie jego palący wzrok. – Czy to przypadkiem nie było, to co zobaczyłaś w dniu kiedy mnie poznałaś?

Nie miała odwagi spojrzeć na niego, więc tylko skinęła delikatnie głową.

- Cóż… na twoje szczęście, w porę mnie wyrzuciłaś. – tym razem spojrzała na niego. – Widocznie tak bardzo nie chcesz, aby ta wizja została przeze mnie odkryta, że w końcu zmobilizowałaś się do obrony. Nie wiedziałem, że ćwiczyłaś zaklęcia niewerbalne.

- Nie ćwiczyłam. To był przypadek. – powiedziała.

- W każdym razie udało ci się. – powiedział obojętnie, zabierając się do sprawdzania prac domowych. – Radziłbym jednak zmienić obiekt westchnień. – dodał złośliwie.

- Bardzo śmieszne. Nie wzdycham do ciebie. Ja nawet nie wiem… - urwała. Snape rzucił jej szybkie, zaciekawione spojrzenie.

- Czego nie wiesz? – zapytał.

- Ja nawet nie wiem, jak wygląda miłość. – odpowiedziała wzdychając ciężko.

- Nigdy nikogo nie kochałaś? Myślałem, że u dziewcząt to raczej powszechne.

- Źle myślałeś. – rzuciła. – Nie byłam, nie jestem i nie będę taka jak większość kobiet. Jeżeli już mam oddać komuś swoje serce, to chcę, aby to było na zawsze.

Snape chwile się jej przyglądał, zanim ponownie zabrał się za sprawdzanie trzymanego w ręku wypracowania. Już myślała, że nie skomentuje tego co powiedziała.


- Uważaj na to, czego sobie życzysz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz