W końcu nadeszło Halloween i długo wyczekiwana z tego powodu
uczta. Szkoła była pięknie udekorowana i choć na chwile można było zapomnieć o węszącej
Umbridge.
Za każdym razem kiedy
wchodziła do Wielkiej Sali zachwycał ją widok dyniowych lampionów.
- Mogłabyś przestać. – warknął za którymś razem Snape,
słysząc jej westchnienie.
- A co takiego robię? – zapytała, ale nie odpowiedział jej.
– Od kilku dni jesteś wyjątkowo marudny, a dziś przechodzisz już wszelkie
granice. – powiedziała przyglądając mu się.
- Kazałem ci przywyknąć. – stwierdził krótko.
- Nie rozumiem… - zaczęła – nie lubisz święta duchów?
- Nie lubię żadnych świąt. – stwierdził siadając do stołu.
- Dlaczego mnie to nie dziwi? – zapytała samą siebie i
rozejrzała się po uczniach. Jej wzrok spoczął na Harrym i nagle przypomniało
się jej coś.
- Też zauważyłeś tą dziwną bliznę? – zapytała.
- Trudno jej nie zauważyć, ma ją od 14 lat i czci ją cały
czarodziejski świat. – powiedział z odrazą.
- Nie mówię o bliźnie na czole, tylko tej którą nosi na
dłoni.
- Ma ją od pierwszego szlabanu z Umbridge. – stwierdził
obojętnie.
- Zauważyłeś? – zdziwiła się, a on spojrzał na nią z
politowaniem. – W Hogwarcie dopuszczacie kary fizyczne? – zapytała pełna
oburzenia.
- Nie.
- Dlaczego więc jej na to pozwalacie?
- Nie mam zamiaru się w nic wtrącać. To sprawa pomiędzy
Potterem, a opiekunką jego domu. Skoro uznał, że nie powiadomi jej o tym, kim
ja jestem by się temu sprzeciwiać.
- Ciebie to cieszy. – stwierdziła z nieukrywanym
rozczarowaniem, on wzruszył ramionami.
Do końca wieczoru już się do siebie nie odzywali. Snape
najzwyczajniej nie miał dziś humoru, a z każdą minutą jego podły nastrój się
pogłębiał.
Po uczcie oboje ruszyli w kierunku jego gabinetu. Święto nie
było żadną wymówką do opuszczenia zajęć.
Gdy stanęli przed drzwiami Snape westchnął z irytacją i powiedział.
- Wejdź do środka i zaczekaj tam na mnie. Zapomniałem o
czymś. – otworzył jej drzwi i ponownie ruszył w kierunku Wielkiej Sali.
Kira weszła do gabinetu niepewnie. Nigdy nie przebywała tu
pod nieobecność Snape’a. Usiadła w swoim fotelu i rozejrzała się. Pokój spowity
był w półmroku oświetlany tylko światłem z palącego się kominka. Na biurku
Snape’a panował jak zwykle pedantyczny porządek, wszystko miało tam swoje
miejsce, oprócz… Spojrzała ponownie. Nie, tego na pewno nie było tu wczoraj. Na
blacie leżało na wpół przedarte zdjęcie. Spojrzała niepewnie w kierunku drzwi i
nasłuchiwała chwilę. Cisza. Sięgnęła po nie i przyjrzała się. Na zdjęciu była
kobieta, dokładnie ta, której śmierć widziała gdy dotknęła dłoni Harrego. Uśmiechała
się promiennie. Niestety drugiej części nie było. Odłożyła zdjęcie na swoje
miejsce, bo usłyszała kroki. Otworzyła pospiesznie książkę do eliksirów i
udała, że czyta. W tym samym momencie wszedł Snape i zajął swoje miejsce. Wyłapała
kontem oka, przerażenie na jego twarzy, gdy zobaczył leżące na biurku zdjęcie.
Natychmiast schował je do szuflady obrzuciwszy Kirę podejrzliwym spojrzeniem.
- Co dziś robimy? – zapytała zamykając książkę i udając, że
niczego nie zauważyła.
- Za późno, by zacząć ważyć eliksiry. – zauważył
rozluźniając się nieco. – Tym zajmiemy się jutro. – wskazującym palcem
obrysowywał swoje usta. Kira zauważyła, że miał to w zwyczaju, kiedy się nad
czymś zastanawiał. – Rozpoczniemy druzgotki. – różdżką przywołał odpowiednią
książkę i zaczął wykład.
Kira starała się notować, ale głowę miała zaprzątniętą
zdjęciem z biurka Snape’a. Skąd miał zdjęcie matki Harrego i dlaczego tak
skrzętnie ukrywał fakt, że ją zna. Przypomniała sobie wyraz twarzy Snape’a,
kiedy zorientował się czyją śmierć widziała podczas wizji. To przerażenie w
oczach…
Nagle wszystko ułożyło się w jedną całość… Snape kochał tą
kobietę!
- Masz jakiś problem Grey? – wyrwał ją z rozmyślań.
- Nie, wszystko w porządku. – odpowiedziała pospiesznie
zdając sobie nagle sprawę, że nic nie jest w porządku.
*******************
Co do posiadania zdjęcia - kanon nie informuje nas kiedy dokładnie Snape przeszukał dom Syriusza. Być może zrobił to sprawdzając dom przed tym jak stał się miejscem spotkań zakonu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz