niedziela, 16 kwietnia 2017

In The Midnight Hour

Grudzień tego roku przywitał ich śnieżycami. Po dwóch dniach nieustannych opadów błonia były całkowicie nie do przejścia. Zaspy sięgały po pas, a w zamku zrobiło się zimniej. Lochy były karą za grzechy. W swoich kwaterach tego nie odczuwała, skrzaty pilnowały by w kominku ogień nie przygasał, ale u Snape’a nie dało się wytrzymać. Do przerwy świątecznej pozostały jeszcze dwa dni więc musiała jakoś to znieść. Syriusz w końcu zaczął ponownie się do niej odzywać i ponowił zaproszenie na święta. Nie odpisała mu jeszcze, ale nie dlatego, że nie chciała, lecz dlatego że nie wiedziała jakie Snape ma plany co do ich nauki w tym czasie. Modliła się, by dał jej chociaż dwa dni przerwy. Niestety do tej pory nie odważyła się zapytać o to.

W trakcie pisania wypracowania o różnych zastosowaniach korzenia mandragory co jakiś czas spoglądała na niego zastanawiając się jak zacząć tą rozmowę.

- Powiedz to. – rzucił Snape gdy po raz kolejny przyłapał ją na przyglądaniu się mu.

- Ale co? – zapytała udając, że zastanawiała się nad zadanym tematem.

- To, co od dwóch godzin chodzi ci po głowie. – powiedział skrobiąc piórem po czyjejś pracy domowej.

Kira przygryzła dolną wargę i skrzywiła się. Jakim cudem wiedział?

- Jest pewna sprawa – zaczęła niepewnie – o której chciałabym z tobą porozmawiać.

- Zapewne chcesz wiedzieć jakie mam wobec ciebie plany na przerwę świąteczną. – odłożył pióro i spojrzał na nią. Kira wstrzymała oddech i skinęła.

- Na pudding cię nie zaproszę. – zakpił.

- Co za ulga. – odpowiedziała zgryźliwie. – Jednak nie o to mi chodziło.

- Wiem, o co ci chodziło. – powiedział ze złośliwym uśmiechem. – Tak się składa, że wówczas będziemy przerabiać wodniki i jednorożce. – ponownie sięgnął po pióro i zajął się sprawdzeniem kolejnej pracy. Kira jęknęła w duchu. Czyli będzie tu uwięziona, nawet w święta… Jak ona ma to napisać Syriuszowi. Była pewna, że Snape zrobił to złośliwie. Wiedział jak bardzo zależy jej by go odwiedzić.

- Nie masz lepszych planów na święta? – zapytała tracąc wszelką nadzieję.

- Mówiłem ci, że nie znoszę świąt.

- Ale czy to powód, by psuć je komuś kto je lubi? – wyjęczała. Snape zignorował ją.

Dokończyła dla niego wypracowanie położyła mu je na biurku i ruszyła do wyjścia.

- Wydaje mi się Grey, że powinnaś poczekać, aż pozwolę ci opuścić mój gabinet. – zatrzymał ją jego głos.

- Dlaczego jesteś taki… - nie mogła znaleźć odpowiedniego słowa.

- Jaki? – zapytał ciekawy.

- Nieznośny! – warknęła, a Snape uśmiechnął się złośliwie.

- To koniec zajęć, możesz wrócić do siebie.

Wyszła trzaskając drzwiami. Och…. Jaki on był irytujący! Zrobił to celowo! Teraz musi napisać Syriuszowi, że nie może przyjąć jego zaproszenia, bo musi zostać w Hogwarcie.

Była wściekła na Snape’a. Jak mogła w ogóle…? To niedorzeczne! – myślała.

Dochodziła 23:00 i była już bardzo zmęczona, wzięła szybki prysznic i wsunęła się pod ciepłą kołderkę. Wkrótce zasnęła zmęczona. Nie dane jej jednak było spać spokojnie tej nocy. Śnił się jej koszmar. Szła ciemnym korytarzem obok obślizgłego, wielkiego węża, który sunął po kamiennej podłodze. Na końcu korytarza dojrzała Artura, siedział przy wielkich drzwiach pogrążony we śnie. Zorientowała się, że wąż również go dostrzegł i zasyczał złowieszczo. Chciała krzyknąć, by obudzić śpiącego Artura, ale z jej gardła nie wyszedł żaden dźwięk. Nie miała również przy sobie różdżki by móc zareagować. Wąż był coraz bliżej, a jej nogi stały się jak z ołowiu. Mogła się tylko przyglądać całej scenie. Artur obudził się w tym samym momencie, w którym wąż zaatakował. Nie zdążył podnieść różdżki. Kąsał go raz za razem, a z jego piersi intensywnie tryskała krew, widziała jak słania się na nogach, aż w końcu upada na ziemię z głuchym łoskotem. Wtedy się obudziła zlana potem i zdezorientowana. Oddychała ciężko i z trudem. Spojrzała na zegarek było wpół do pierwszej. Odrzuciła kołdrę, zarzuciła na siebie szlafrok i wybiegła z pokoju gnając na złamanie karku w stronę gabinetu Snape’a.  Dopadła do jego drzwi waląc w nie z całych sił. Musiała go obudzić, musiała!
- Kto, do diabła? – usłyszała zanim otworzył drzwi. – Co? – spojrzał na nią zdziwiony.

- Artur… widziałam… wąż. – mówiła nieskładnie ciągle dysząc. Snape złapał ją za przód szlafroka i wciągnął do gabinetu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz