- Odprowadzę cię do twojego pokoju. – usłyszała słowa
Snape’a zaraz po tym jak wyszedł dyrektor. Nie ruszyła się jednak z miejsca.
Siedziała w fotelu zasłaniając sobie twarz dłońmi. Czuła, że przywarła tu na
stałe i nic nie będzie jej w stanie wyciągnąć. Dlaczego nikt jej nie ostrzegł?
Dlaczego widziała to, na co nie mogła mieć wpływu? Do tej pory świadomość tego,
że będzie potrafiła przewidzieć tragiczne wydarzenia i nim zapobiegać była
pocieszająca. Teraz jednak dowiedziała się, że może oglądać czyjąś śmierć i nie
móc nic na to poradzić. To uczucie ją sparaliżowało.
- Grey? – usłyszała go ponownie.
- Dlaczego nikt mi nie powiedział? – zapytała łamiącym się
głosem.
- Nie mieliśmy stuprocentowej pewności.
- Mogliście mnie chociaż ostrzec. – powiedziała oskarżycielskim
tonem. Odpowiedziała jej cisza. – Tobie się wydaje, że przyjemnie jest patrzeć
na to jak ktoś, kogo uważasz za przyjaciela zostaje ranny, być może nawet
śmiertelnie? Uważasz, że przyjemnie jest mi na to patrzeć mając świadomość, że jedyne
co mogę zrobić to przyglądać się? – Wstała nagle. – Odpowiedz! – krzyknęła.
Snape oparł się o biurko.
- Musieliśmy mieć pewność. – powiedział cicho.
- Bzdura! Wystarczyło mi powiedzieć, że jest taka możliwość!
Byłabym przygotowana!
- Przygotowana? – zapytał prostując się. – Jak miałaś zamiar
się na to przygotować?
- Nie wiem. – odeszła od niego i stanęła pod ścianą. –
Miałam jednak prawo wiedzieć!
- Być może. – przyznał. Nastała długa chwila ciszy.
- Dlaczego widzę tylko to, na co nie mam wpływu? Najpierw
śmierć rodziców Harrego, teraz atak na Artura! Po co mi dar, którego nie mogę
wykorzystać? – spojrzała na niego załzawionymi oczami.
- Nie znam odpowiedzi na to pytanie. – powiedział.
- Byłam pewna, że akurat TY znasz odpowiedź na wszystkie
pytania. – powiedziała kpiąco. – Nie będę się dalej uczyć. – powiedziała
odwracając się plecami do niego.
- Co to znaczy, że nie będziesz się dalej uczyć? – zapytał
robiąc krok w jej stronę.
- To co słyszałeś. Chcecie, abym opanowała techniki magii
bym miała większą kontrolę nad swoim darem. A ja go nie chcę! Nie chcę już
niczego widzieć! –krzyknęła.
Snape podszedł jeszcze bliżej i przystanął tuż za jej
plecami.
- Ty się boisz. – powiedział, a jego słowa odbiły się echem
w jej głowie.
- Nie boję się. – zaprzeczyła.
- Boisz się, że zobaczysz śmierć kogoś, kogo naprawdę
kochasz. – Mówił to tak spokojnie, że aż nie była pewna, czy na pewno to
usłyszała. – Zabrnęłaś już jednak zbyt
daleko, by zawrócić. Wizje nie ustaną, będą się tylko nasilać. Pozostaje ci nic
innego jak mieć nadzieję, że zobaczysz przyszłość, a nie teraźniejszość.
- To wszystko co masz mi do powiedzenia? – odwróciła się by
na niego spojrzeć. – To są twoje cenne rady, tak? Nic mi po nich!
- Jeżeli teraz się poddasz skażesz nas wszystkich na śmierć.
– powiedział chłodno. – Każdy z nas naraża swoje własne życie w tej walce.
Znamy ryzyko, być może jutro zginiemy, ale mimo to nie poddajemy się. Rzucamy
na szalę swoje życia, by uniknąć innych ofiar. Właśnie po to walczymy,
dziewczyno! Weź się w garść, nie czas na twoje łzy. – zakończył wycofując się
ponownie za biurko.
Kira stała w miejscu ze spuszczoną głową. Miała ochotę się
rozpłakać, ale walczyła z wszystkich sił by nie zrobić tego w jego obecności.
Cofnęła się w stronę drzwi i wyszła bez słowa. Na korytarzu puściła się biegiem
w kierunku swoich pokoi.