Od tej rozmowy minęły prawie trzy tygodnie. W tym czasie
Harry załatwił już sobie dwa szlabany u Umbridge, która ewidentnie czerpała z
tego radość. Snape natomiast… cóż, podczas ich wieczornych zajęć nie zbaczał na
inne tematy niż te, którymi obecnie się zajmowali. Nie zapytał jej, co
dokładnie zobaczyła tego dnia, gdy spotkali się po raz pierwszy, ale
zdecydowanie odizolował się jeszcze bardziej. Pomyślała, że popełniła ogromny
błąd wspominając mu o tym, ale w tamtej chwili wydawało się jej to dobrym
rozwiązaniem. Jedyną dobrą stroną tego wszystkiego, było odrobine lepsze
traktowanie, choć nie była przekonana, że właśnie na to liczyła.
Syriusz natomiast pisał raz w tygodniu, za każdym razem
przysyłając inną sowę. Każdy kolejny list był dłuższy. W ostatnim napisał, że
tęskni… Ona również tęskniła, ale chyba nie w taki sposób jaki by tego sobie
życzył. Był dla niej jak starszy brat i mimo najszerszych chęci żadne głębsze
uczucie nie chciało w niej zagościć.
- Lepiej zacznij uważać na moich zajęciach. – przywrócił ją
do rzeczywistości Snape. Spojrzała na niego nadal nieprzytomnym wzrokiem.
- Uważam.
- Taak? – zapytał przeciągle. – To o czym mówiłem przed
chwilą? – Kira przegrała, nie miała zielonego pojęcia o czy mówił. – A więc
jednak twój dar widzenia przyszłości i przeszłości jest bezużyteczny. – zakpił.
- Przepraszam, zamyśliłam się. – Snape spojrzał na zegarek,
dochodziła północ.
- Jedyne nad czym powinnaś się w tej chwili zastanawiać to
transmutacja. Na dziś jednak skończymy.
Kira wstała i spojrzała na plan zajęć.
- W programie nauczania jest również wróżbiarstwo, tak? –
zapytała.
- Tak.
- Kiedy zaczniemy to przerabiać? – zerknęła na niego.
- Naprawdę uważasz, że można się tego nauczyć? – rzucił jej
krótkie spojrzenie.
- Przecież uczycie tego w szkole. – stwierdziła.
- Gdyby można było nauczyć się przewidywać przyszłość nie
sądzisz, że twój dar nie byłby już aż tak wyjątkowy? - Snape wyprostował się i spojrzał na nią z
góry. Między nimi była spora różnica wzrostu.
- W takim razie po co to wszystko? – zapytała zdziwiona i
zawiedziona – Dlaczego zarywamy noce, aby nauczyć mnie magicznych sztuczek,
skoro nie nauczycie mnie jak panować nad wizjami?
- Uważasz to, co tu robimy za zwykłe cyrkowe sztuczki?
- Nie, oczywiście że nie, źle się wyraziłam. – poprawiła
się.
-Dyrektor jest zdania, że im większą kontrolę uzyskasz nad
magicznymi zdolnościami, tym większa szansa, że będziesz w stanie wpływać na
swój dar. – Kira pokiwała głową niezbyt jednak przekonana jego słowami.
- Nie rozumiem cię. – powiedział.
- Dlaczego?
- Przez ostatnie trzy miesiące uparcie walczyłaś, abym
zaczął cię uczyć. Kiedy w końcu to robię ty poddajesz w wątpliwość sens tego.
Zapytaj siebie czego tak naprawdę chcesz.
- Chcę zrozumieć kim jestem.
- I uważasz, że dowiesz się tego studiując książki do
wróżbiarstwa? – zadrwił.
- Trafiając do tego świata, niezależnie od okoliczności temu
towarzyszących liczyłam na to, że znajdę odpowiedź… że dowiem się czegoś więcej
o sobie. Mam poczucie, że tkwię w martwym punkcie. Trzymacie mnie tu pod
kloszem…
- Dla twojego dobra. – przerwał jej.
- Czyżby? – zapytała, a Snape zmrużył oczy. – Jestem tu
więźniem. – opadła zrezygnowana na fotel.
Snape przyglądał się jej długi czas. Czuła na sobie jego
palące spojrzenie, jednak nie miała odwagi podnieść oczu.
- Późno już, powinnaś się przespać. Jutro wrócimy do tej
rozmowy. – zakończył i dał znać by wyszła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz