Okazało się, że stanowisko inkwizytora, niczym nie różniło
się od stanowiska inwigilatora.
Umbridge wizytowała nauczycieli na ich lekcjach, by
sprawdzić na ile kompetentni są by wykonywać ten zawód. Była jak wrzód na
tyłku. Czaiła się za każdym rogiem. Kira musiała bardzo uważać, bo gdy tylko
nadarzała się okazja Umbridge zadawała jej pytania na temat zajęć ze Snape’m.
Zawsze jednak jakimś magicznym sposobem w takich chwilach zjawiał się Severus i
jednym spojrzeniem odstraszał ją. Zaczynała mieć podejrzenia, że rzucono na nią
jakiś czar, który informował Mistrza Eliksirów co się aktualnie z nią dzieje.
Chciała nawet o to zapytać, ale bała się ośmieszenia. Nie było jednak
wątpliwości, że Snape zjawiał się zawsze we właściwym miejscu o właściwej
porze.
Nadszedł dzień w którym Dolores miała wizytować lekcję
eliksirów. Snape zdawał się tym nie przejmować. Gdy Umbridge skończyła robić
notatki, przeszła do zadawania pytań. Z każdym kolejnym Kira miała okazję
oglądać jak Severus gotuje się z wściekłości. W normalnej sytuacji już dawno
zmiótłby ją z powierzchni ziemi. Tym razem musiał robić dobrą minę do złej gry.
Umbridge po serii niewygodnych pytań dla Snape’a, podeszła
do niej i z ropuszym uśmiechem na ustach zapytała.
- Panno Grey, praktykuje pani eliksiry, więc mniemam, że
jest już pani na zaawansowanym poziomie?
- Gdyby było inaczej, profesor Snape nie przyjąłby mnie na
praktykę. – odpowiedziała wykrętnie.
- Tak… - odhaczyła coś w swoim notatniku i już chciała
odejść, ale cofnęła się i zapytała.
- Co to jest magnum opus? – zapytała piskliwym słodkim
głosikiem. – Kira wyłapała spojrzenie Snape’a, który już ruszył w ich kierunku
z misją ratunkową, ale Kira wyprostowała się i przemądrzałym tonem
odpowiedziała.
- Magnum opus, to określenie procesu alchemicznego mającego
doprowadzić do uzyskania kamienia filozoficznego. Dążą do niego prawie wszyscy
alchemicy. – uśmiechnęła się drwiąco na widok miny Umbridge.
- Dziękuję. – odeszła skrobiąc piórem w notatniku. Snape
stał chwilę i przyglądał się jej zdziwiony. Wiedziała, że po zajęciach czeka ją
rozmowa. Rzucając jej ostatnie spojrzenie wrócił do prowadzenia lekcji.
Umbridge najwyraźniej zawiedziona jej dobrą odpowiedzią już więcej nie
podchodziła do niej.
Gdy uczniowie opuścili klasę udając się na długą przerwę
zatrzasnął drzwi klasy.
- O magnum opus nie uczą w tej szkole, a nie przypominam
sobie abym ci o nim wspominał na tym etapie. – podszedł do niej bliżej. Znowu
miała wrażenie, że skrada się jak kot czający się na ofiarę.
- Przeczytałam o tym w książce. – odpowiedziała unikając
jego wzroku.
- Na pewno nie w tej ode mnie.
- Sprawdziłam wczoraj co to znaczy w bibliotece.
- Dlaczego się tym zainteresowałaś? – milczała, nadal nie
patrząc na niego. – Odpowiedz! – warknął.
- Bo wiedziałam, że mnie o to zapyta. – powiedziała prawie
szeptem. Snape wyprostował się jak struna. Miała wrażenie, że stał się jeszcze
wyższy.
- Miałaś wizję i nic mi o tym nie powiedziałaś? – zapytał
sycząc ze złości. Oj… było źle. Wolałaby, żeby krzyczał.
- To nie była wizja, tylko raczej sen. – próbowała się wytłumaczyć.
- To niczego nie zmienia. – warknął. – Sen czy wizja…
wszystko jedno! – podszedł do niej na odległość ręki. – Co jeszcze ci się
śniło? – zapytał, ale odpowiedziała mu cisza. – Mów! – prawie krzyknął.
Kira wyminęła go starając się zwiększyć dystans.
- Nic szczególnego.
- Doprawdy? – podążył za nią. – Dlaczego więc uciekasz?
- Nie uciekam! – oburzyła się – Te sny dotyczą tylko mnie,
ok! Nie mam zamiaru nikomu ich opowiadać, a już na pewno nie tobie! – wrzasnęła
tracąc kontrole. Snape przystanął nagle.
- Co to ma znaczyć? –zapytał.
- To znaczy, że nie mam zamiaru ci ich opowiadać. Jeżeli
zobaczę coś co będzie miało znaczenie dla sprawy, wtedy dam ci znać. Teraz
uważam, że nie mam takiego obowiązku.
Podeszła do drzwi i nacisnęła klamkę, nie otworzyły się.
Westchnęła i spojrzała na niego przez ramię.
- Czy to wszystko ma jakiś związek z tym, co widziałaś
podczas naszego pierwszego spotkania? – do tej pory nigdy nie poruszył tego
tematu, dlatego odwróciła się zdziwiona. Był czas, że chciała mu o tym
powiedzieć, jeszcze podczas lekcji w domu Syriusza. Teraz jednak nie mogła.
- Nie. – odpowiedziała krótko i nieco za szybko. Snape
skinął ledwie widocznie i machnął różdżką. Drzwi otworzyły się.
- Ja też posiadam pewien dar. – powiedział przechodząc obok niej. –
Potrafię rozpoznać kiedy ktoś mnie okłamuje. – powiedział to takim tonem, że
nogi odmówiły jej posłuszeństwa, a żołądek przewrócił się na lewą stronę.
Ruszył przed siebie nie oglądając się już na nią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz