Czasami miała wrażenie, że do tej pory żyła nie swoim
życiem. Ubierała cudze buty i niezgrabnie maszerowała przez świat stawiając mu
czoła. Kiedy po raz pierwszy dotknęła swojej różdżki, nagle poczuła się jak w
domu. Po raz pierwszy w życiu wiedziała, że znajduje się we właściwym miejscu.
Pewnie dlatego tak bardzo dotknęły ją słowa Syriusza. Przez 25 lat nie
wiedziała kim jest. To prawda, że nie starała się robić z tego powodu jakiejś
wielkiej tragedii, jednak zawsze z tyłu jej głowy czaiła się ta myśl, że tak
naprawdę nie miałaby dokąd pójść. Teraz ten niewiarygodny świat stał się jej
domem. Ba! Okazało się, że był nim zawsze. W końcu czuła się szczęśliwa, a
Syriusz może nieświadomie starał się jej to wszystko popsuć. Ostatnio stał się
nie do zniesienia. Miewał zmienne nastroje i zdecydowanie nie był tą osobą,
którą poznała na początku lipca. Chciała mu jakoś pomóc, ale nie wiedziała w
jaki sposób. Świadomość tego, że niedługo stąd wyjedzie nie cieszyła ją już tak
bardzo.
Leżała w łóżku przyglądając się swojej różdżce. Snape
kategorycznie zakazał jej prób rzucania zaklęć bez jego nadzoru, pozostało jej
więc tylko podziwianie.
Spojrzała na zegarek, było już bardzo późno i doszła do
wniosku, że sen będzie rozsądnym rozwiązaniem. Przynajmniej nie będzie jej
korciło by użyć różdżki. W momencie gdy chciała wyłączyć nocną lampkę ktoś
cicho zapukał do drzwi. Wstała, narzuciła na siebie szlafrok i podeszła by
otworzyć.
- Przepraszam. – powiedział wyraźnie skruszony Syriusz. –
Ostatnio jestem dupkiem.
- Nie większym niż Snape. – otworzyła szerzej i wpuściła go
do środka.
- Ja wiem, że wiele przeszłaś . Wiem też, że kiepsko ująłem
to co faktycznie miałem na myśli.
- Nie musisz przepraszać. – podeszła bliżej. – Boisz się
samotności, jak my wszyscy, ale musisz wiedzieć jedno. – spojrzała na niego.
- Niezależnie od tego gdzie będzie Harry
zawsze będziesz częścią jego świata. Tego nie zmieni nic.
- A ty? – zapytał po chwili milczenia.
- Ja?
- Ty też będziesz częścią mojego świata? – zapytał prawie
szeptem.
Kirze nagle zrobiło się bardzo gorąco. Wstała nerwowo z
miejsca i podeszła by uchylić okno dając sobie czas na odpowiedź.
- Oczywiście – powiedziała po chwili – jesteśmy przecież
przyjaciółmi. – powiedziała maskując zażenowanie.
Syriusz uśmiechnął się smutno.
- Tak… przyjaciółmi. – Kira nie patrzyła w jego stronę. –
Pójdę już, pewnie jesteś zmęczona. Zobaczymy się przy śniadaniu. – wyszedł.
Kładąc się do łóżka, Kira nie mogła oprzeć się wrażeniu, że nie takiej odpowiedzi
oczekiwał Syriusz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz