Harry wrócił jakiś czas później i natychmiast został
wyściskany przez Molly. Syriusz poklepał go po ojcowsku mówiąc, że jest z niego
dumny. Przy obiedzie dokładnie opowiedział im co działo się na przesłuchaniu.
Na wieść o tym, że o Knot najbardziej nalegał, by Harrego wyrzucono, Ron
zakrzyknął.
- Gnojek! – za co został skarcony przez matkę.
Po obiedzie każdy rozszedł się w swoją stronę. Kira z kolei
otrzymała list od Snape’a, że dziś rozpocznie pierwszy dzień nauki.
- To by było na tyle z kolacji. – powiedziała mnąc list w
dłoni.
- Co się stało? – zapytał Syriusz.
- Nic takiego. Snape zjawi się tu dziś o 18, by rozpocząć
dalszy ciąg nauki. – powiedziała zrezygnowana.
- Zrobił to specjalnie. – stwierdził – Chce ci popsuć świętowanie.
- Pewnie masz rację. Można się tego po nim spodziewać,
prawda?
- Można się po nim spodziewać dużo gorszych rzeczy. –
powiedział.
- Co masz na myśli? – zapytała. Nadal nie rozumiała dlaczego
oboje tak bardzo się nienawidzą.
- Przekonasz się w swoim czasie jaki jest naprawdę. Teraz
widzę, że nie bardzo chcesz uwierzyć mi na słowo.
- Znam tylko twoją wersję wydarzeń. Nie zwykłam wyrabiać
sobie opinii o kimś na takiej podstawie.
- Nie wierzysz mi? – zapytał z wyczuwalnym oburzeniem.
- To nie tak, że ci nie wierzę, ale nie sądzę by Snape był
zły… Wredny, sarkastyczny i niesprawiedliwy, tak, ale nie zły.
Syriusz długo przyglądał się jej zdziwiony.
- Ty go lubisz. – powiedział olśniony swoim odkryciem.
- Ja? – zdziwiła się
- Ciągle go bronisz. Widzisz w nim to, co chcesz zobaczyć i
nie dostrzegasz tego jaką jest kanalią.
- Syriusz! – oburzyła się, ale on wstał spojrzał na nią
pełen rozczarowania i wyszedł nie dając jej szansy na wyjaśnienia.
Dlaczego tak zareagował? Zastanawiała się ciągle. To nie
tak, że lubi Snape’a, ale nie ma powodu też, aby darzyć go nienawiścią.
Dlaczego ma za to przepraszać? To prawda, Snape doświadczył ją boleśnie podczas
ich spotkań, był wredny, a czasem nawet bezlitosny. Jednak przez cały ten czas,
nawet wtedy kiedy miała ochotę zrzucić go ze schodów nie opuszczała jej
pewność, że on to robi dla jej dobra. Zapewnił ją o tym Dumbledore i mu
wierzyła. Snape traktował ludzi specyficznie, taki już był i tyle. Pewnie, że
wolałaby zjeść z wszystkimi dzisiejszą kolację. Była pewna, że bawiłaby się
znacznie lepiej w ich towarzystwie niż siedząc ze Snape’m i wałkując kolejne
księgi, ale nie czuła że idzie tam za karę.
Nie rozumiała Syriusza, jak bardzo oboje musieli się
nienawidzić za szkolnych czasów skoro ta nienawiść dotrwała do teraz i ma się
całkiem dobrze. Oboje byli równie winni.
- Nie przejmuj się Syriuszem, moja droga. – Molly z
tajemniczym uśmiechem przerwała jej rozmyślania.- On zwyczajnie jest zazdrosny.
– powiedziała to tak, jakby komentowała wczorajszą pogodę.
- Zazdrosny? – zdziwiła się. – Dlaczego miałby być
zazdrosny? – zupełnie tego nie rozumiała.
- Wydaje mi się, że on cię lubi.
- No i co z tego? Ja też go lubię, ale to nie jest powód…
- Nie zrozumiałyśmy się. – przerwała jej. – Czy naprawdę nie
widzisz tego jak on na ciebie patrzy? – zapytała autentycznie zdziwiona. –
Wszyscy już to zauważyli, tylko ty pozostajesz na to ślepa. Nie jestem tylko
pewna czy celowo. – odwróciła się i ponownie zajęła przygotowaniami do kolacji
nucąc pod nosem jakąś melodię. Molly sprawiała wrażenie bardzo z siebie
zadowolonej. Kira natomiast zamarła w miejscu z otwartymi ustami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz