Rozmawiali o jej sytuacji jeszcze kwadrans, jednak nie
usłyszała nic poza pocieszającym stwierdzeniem, że zrobią wszystko co w ich
mocy, aby nie spadł jej włos z głowy. Miała tylko potulnie wykonywać polecenia,
przyłożyć się do nauki i trzymać język za zębami. Oprócz, dyrektora, Syriusza i
oczywiście Snape’a nikt więcej nie miał wiedzieć o tym dlaczego się tu
znajduje. Dumbledore obiecał, że wyjaśnienia dla członków zakonu weźmie na
siebie.
Szła teraz niepocieszona w kierunku swojej sypialni za
mężczyzną, który wydawał się być jak lodowa skała. Już samo patrzenie na niego
sprawiało, że było jej zimno. Całą sobą czuła, że lekcje z nim będą katorgą,
ale chyba będzie to lepsze niż bezczynne czekanie.
Weszli do pokoju i zanim zdążyła zamknąć za nimi drzwi Snape
rozpoczął.
- Od dziś, aż do końca wakacji będziesz poznawać tajniki
szeroko pojętej magii. Magia to nie tylko bezmyślne machanie różdżką i
wypowiadanie zaklęć, lecz przede wszystkim wiedza i potęga umysłu. Nie będę
tolerował braku dyscypliny. Będziesz wykonywała moje polecenia bez zbędnych
pytań i komentarzy. To, że jesteś niewiele młodsza ode mnie nie oznacza wcale
braku szacunku wobec mnie. Od dziś będziesz zwracała się do mnie per
„panie profesorze”. Czy to jasne? – zapytał, ale nie zdążyła nawet skinąć
głową, bo kontynuował.
- Na twoim biurku leżą książki z którymi bezwzględnie musisz
się zapoznać. – Wskazał na pokaźny stos opasłych tomów. Każda książka miała
przynajmniej 600 stron. – Te, które tutaj widzisz masz przeczytać do końca
tygodnia.
- Co?! – zdumiała się – Jest ich chyba z 10! W jaki sposób
mam to zrobić?
- Szacunek Grey! – warknął – Będziesz wykonywała moje
polecenia bez komentarzy. Jeżeli mówię, że masz je przeczytać do końca
tygodnia, to przeczytasz je do końca tygodnia. Po przeczytaniu każdej książki
będziemy omawiać zagadnienia w niej zawarte. Będziesz mogła zadawać pytania, a
ja udzielę ci wówczas odpowiedzi. Lektura ta jest tylko podstawą podstawy z
którą masz się zapoznać.
- Profesorze – zwróciła się do niego przez zaciśnięte zęby,
przełykając gorycz upokorzenia – W jaki sposób rozpozna pan, że jestem gotowa
do kontynuowania nauki w szkole?
- To moja sprawa i nie powinno cię to interesować. Jeżeli
stwierdzę, że jesteś coś warta porozmawiamy o dalszym ciągu. Na chwilę obecną
masz się skupić na zadaniu. Jesteś w naszym świecie od doby, a w niecałe dwa
miesiące muszę cię przygotować na tyle, aby nikt nie wątpił w to, że jesteś
czarownicą. Jeżeli trafisz do Hogwartu jako mój asystent muszę mieć pewność, że
wysłannik ministerstwa nie nabierze wobec ciebie wątpliwości. Masz może więcej
zbędnych pytań? – zapytał świdrując ją wzrokiem.
- Nie. – powiedziała krótko.
- Nie? – syknął, a ona westchnęła.
- Nie, panie profesorze.