Po tym zdarzeniu rodzinna atmosfera uleciała gdzieś w
przestrzeń i mimo powrotu Artura, w powietrzu wyczuć można było napięcie.
Syriusz ponownie stał się burkliwy i marudny. Nie odezwał się do Kiry słowem. W
zasadzie nie wiedziała dlaczego. To ona powinna być na niego wściekła.
Pocałował ją! Pod jemiołą! Dokładnie wtedy, kiedy zszedł Snape! Chciała być zła
na niego, ale nie mogła. Zamiast tego dręczyła siebie. Sylwestrowa noc nigdy
jeszcze nie była tak beznadziejna.
Wesleyowie co prawda świętowali w najlepsze, ale Kira i
Syriusz siedzieli w dwóch różnych końcach pokoju bocząc się na siebie. Tak
właściwie, to on się boczył, a ona nie wiedziała dlaczego. Wstała i poszła do
kuchni po szklaneczkę ponczu. W kuchni było cicho i przyjemnie. Za oknem
prószył śnieg, a niebo co jakiś czas rozświetlały blaski wystrzelonych zbyt
wcześnie fajerwerków. Stała przy oknie popijając napój. Jako dziecko uwielbiała
fajerwerki, mogła patrzeć na nie bez przerwy.
Do kuchni wszedł Syriusz, stanął kilka kroków od niej i
spojrzał na nią.
- Zamierzasz długo się tak zachowywać? – zapytała nadal
wyglądając za okno.
- Niby jak się zachowuję? – zapytał.
- Karzesz mnie za coś, ale nie wiem za co. – spojrzała na
niego przez ramię.
Syriusz milczał długo zanim podszedł do niej i stanął
naprzeciwko.
- Zasłoniłaś jego. – powiedział.
- Słucham?
- Zasłoniłaś Snape’a, a nie mnie. – powiedział z goryczą. –
Wtedy, kiedy przyszedł porozmawiać z Harrym i pokłóciliśmy się wyciągając
różdżki. Ty stanęłaś między nami zasłaniając jego. JEGO.
- Syriusz…
- Pocałowałem cię. – przerwał jej.
- Pod jemiołą. – dodała pospiesznie. – To nie miało
większego znaczenia. – poczuła, że się rumieni.
- Dla mnie miało. – powiedział patrząc jej w oczy.
- Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi. – dodała spuszczając
wzrok.
- Ja też, ale zdałem sobie sprawę, że to dla mnie za mało. –
zrobił krok w jej stronę. – Kira, przecież wiesz co do ciebie czuję, nie
udawajmy już niczego. Odpowiedz mi proszę. – uparcie patrzyła na swoje stopy.
Nie było możliwości ucieczki.
- Chciałabym… - zaczęła niepewnie. – Chciałabym móc ci to
powiedzieć, ale… - urwała zasłaniając twarz dłońmi.
- Ale nie czujesz tego co ja. – dokończył za nią
rozczarowany. – Sam tego chciałem. – westchnął i podszedł do stołu nalewając
sobie szklaneczkę ognistej.
- Syriusz, ja nie wiem czego chcę. – wyjęczała żałośnie.
-Najwyższy czas się tego dowiedzieć. – odpowiedział i
wyszedł z kuchni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz