Nogi prowadziły ją same do jej pokoju. W głowie kotłowały
się słowa dyrektora. Weszła do swojej sypialni i rzuciła się na łóżko. Obrazy
tego co zobaczyła nie opuszczały jej, ciągle czuła w sobie towarzyszącą temu
nienawiść. Nigdy w życiu nie przeżyła czegoś takiego. Zło, którego była
świadkiem zaszokowało ją i choć uwierzyła zapewnieniom dyrektora nie mogła się
otrząsnąć.
W miarę upływu czasu szok przeradzał się w poczucie winy.
Teraz przed oczami miała obraz wyrazu twarzy Severusa, po tym jak nazwała go
zdrajcą. Nie będzie w stanie spojrzeć mu jutro w oczy… nie po tym co mu
wykrzyczała. Czuła się oblepiona odrazą do samej siebie. Wstała i poszła wziąć
prysznic próbując zmyć z siebie to uczucie.
To dzięki niemu żyjesz, a nazwałaś go podłym zdrajcą… -
myślała stojąc pod strumieniem gorącej wody. Jak ona spojrzy mu w oczy?
Prysznic nie pomógł.
Stała teraz przed lustrem i przyglądała się swojemu
żałosnemu odbiciu. Skąd miałam wiedzieć! – krzyczała jedna strona jej serca, z
kolei druga uparcie dręczyła ją, że nie tak powinna zareagować. Pukanie do
drzwi przywróciło ją do rzeczywistości. Nałożyła szlafrok i niepewnie podeszła
do drzwi otwierając je. Za nimi stał on, odruchowo cofnęła się jak porażona.
- Wiem, że to zły moment, ale powinniśmy jeszcze
porozmawiać. – nie patrząc na niego
wpuściła go do środka.
- Zaczekaj, pójdę się ubrać. – nagle zdała sobie sprawę, że
stoi przed nim tylko w szlafroku. Zamknęła się w sypialni i chwile zastanawiała
się co mu powiedzieć.
Narzuciła na siebie zwykły t-shirt i spodnie. Z włosów
ciągle kapała jej woda kiedy ponownie wyszła stawić mu czoła. Oparła się o
zamknięte drzwi sypialni uparcie patrząc na swoje stopy.
- Nie musisz czuć się winna. – powiedział, jakby wiedział co
działo się w jej głowie. – Nie wiedziałaś.
- Co nie zmienia faktu, że nazwałam cię zdrajcą.
- Nazywano mnie już dużo gorzej. – powiedział nadzwyczaj
łagodnie. Nigdy nie słyszała u niego takiego tonu, więc zdziwiona podniosła
wzrok. Stał tam, jeszcze bardziej zmęczony niż to zapamiętała. – Jeżeli dobrze
domyślam się co zobaczyłaś, to miałaś prawo uważać mnie za zdrajcę.
- Dlaczego mi nie powiedzieliście? – zapytała.
- Nikt prócz mnie i Dumbledore’a nie wie o tym i tak musiało
pozostać dla dobra sprawy. Tak naprawdę możemy ufać tylko sobie… - urwał –
Chciałem by ci powiedział. Domyślałem się, że dowiesz się prędzej czy później…
te twoje sny… Dyrektor twierdził, że to wszystko musi zostać tajemnicą jak
najdłużej się da. Mam nadzieje, że zdajesz sobie sprawę z tego co się stanie
jeżeli prawda o mnie wyjdzie na jaw. –
Kira pokiwała głową.
- Nikomu nie powiem. – powiedziała cicho obracając na palcu srebrną
obrączkę. – Jesteś na mnie zły? – zapytała dziecinnie, Snape westchnął.
- Twoja reakcja była prawidłowa i zrozumiała. Tak jak
powiedziałem nie musisz czuć się winna.
- Nie odpowiedziałeś. – spojrzała na niego.
- Nie, nie jestem. – odpowiedział krótko i zrobił krok w
kierunku drzwi.
- Przepraszam. – rzuciła pospiesznie bojąc się, że nigdy się
na to nie zdobędzie. – I dziękuję. –
Snape spojrzał na nią zdziwiony.
- Za co? – zapytał.
- Za uratowanie mi życia. – powiedziała czerwieniąc się jak
piwonia. Nie odpowiedział jej, poczuła tylko jego spojrzenie na sobie, chwilę
po tym wyszedł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz