Rano obudziły ją krzyki Molly, która próbowała powyciągać
swoje dzieci z łóżek. Zanim więc dotarła do jej pokoju Kira była już ubrana i
właśnie miała zejść na śniadanie. Na korytarzu pełno było powystawianych
walizek, które utrudniały poruszanie się po domu. W kuchni panował przyjemny
gwar. Wszyscy rozmawiali już tylko o szkole i rozpoczynającym się semestrze.
Przysłuchiwała się rozmową nie wdając się w dyskusję. Od czasu do czasu rzucała
czujne spojrzenie na Syriusza, który był dziś wyjątkowo przygnębiony i milczący.
Nadszedł ten dzień w którym wszyscy opuszczają jego dom i pozostanie tu sam, a
za towarzyszy będzie miał hipogryfa i walniętego skrzata domowego. Miała
wielkie poczucie winy, nie tylko z powodu wczorajszej rozmowy.
- Kiro, kochanieńka twoje bagaże zostaną przeniesione
bezpośrednio do Hogwartu. – powiedziała do niej Molly – Profesor Snape
powiedział, że masz tu na niego zaczekać.
- To nie jadę pociągiem? – zdziwiła się.
- Z tego co wiem, zjawi się tu po ciebie i oboje
przeniesiecie się do szkoły. Nie jesteś przecież uczniem. – zachichotała i
wróciła do swoich zajęć.
Z jednej strony poczuła się zawiedziona. Tyle słyszała o
ekspresie do Hogwartu, jednak dzięki temu zostanie tu trochę dłużej. Miała
tylko nadzieję, że uniknie starcia Syriusz vs Severus.
Po śniadaniu Wesleyowie wraz z Hermioną i Harrym pożegnali
się i ruszyli na King’s Cross. Po ich wyjściu w domu zapanowała nienaturalna
cisza. Syriusz zamknął za nimi drzwi i omiótł przedpokój smutnym spojrzeniem.
- Teraz dom wydaje się dwa razy większy. – stwierdził
wchodząc ponownie do kuchni. – Jak długo jeszcze tu zostaniesz? – zapytał z
nadzieją.
- Nie wiem, ale z doświadczenia wiem, że można spodziewać
się go w każdej chwili. – Syriusz pokiwał smętnie głową.
- Jeżeli chodzi o to, o czym wczoraj rozmawialiśmy, to nie
chciałbym byś czuła się winna. To tylko mój problem.
Nie bardzo wiedziała co ma mu odpowiedzieć, jednak nie
musiała, bo w tej samej chwili do kuchni wszedł z ponurą miną Snape.
- Gotowa? – zapytał bez przywitania.
- Mógłbyś chociaż zapukać, jak wchodzisz do mojego domu. –
powiedział oschle Syriusz.
- Twój bagaż przeniosłem już do szkoły. – zignorował go.
Kira spojrzała najpierw na Snape’a, potem na Syriusza i
stwierdziła, że nie ma po co przedłużać i narażać ich na swoje towarzystwo.
- Jestem gotowa. – wstała jednak nie ruszyła się z miejsca.
– Chciałabym tylko się pożegnać. – spojrzała wymownie na Severusa. Choć minę
miał niezadowoloną wycofał się z kuchni.
- Tylko się pospiesz, nie mam całego dnia.
Kira podeszła niepewnie do Syriusza i ujęła za rękę.
- Zawsze będziesz mógł na mnie liczyć. Pisz do mnie.
Zobaczymy się w ferie. – objęła go i pocałowała w policzek.
- Powodzenia. – powiedział kiedy ruszyła w stronę drzwi.
Posłała mu serdeczny uśmiech zanim wyszła za Snape’m.
Jak zwykle na ostatnim stopniu przystanął, lecz tym razem
nie wyciągnął dłoni, zamiast tego powiedział.
- No, no no… nie sądziłem, że ty i Black… – zadrwił.
- Że co ja i Black? – zapytała oschle. – Nigdy nie miałeś
przyjaciela? – Wyraz twarzy Snape’a zmienił się w ułamku sekundy, a w jego
oczach dostrzegła dziwny cień. Zamiast wystawić dłoń złapał ją gwałtownie za
ramie i aportował na tereny szkolne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz