niedziela, 25 grudnia 2016

Brave New World

- Powiedziałam coś nie tak? – zapytała kiedy próbowała za nim nadążyć. Kiedy dotknęli ziemi puścił jej ramie i ruszył jak z procy przez błonia. Odpowiedziała jej cisza. Ledwie łapiąc oddech spojrzała na otaczający ją świat. Szli w kierunku wielkiej metalowej bramy, za nią górował olbrzymi zamek. Zaparło jej dech w piersiach i mimowolnie przystanęła z otwartymi ustami. Snape dopiero po chwili zorientował się, że za nim nie idzie.

- Czekasz na specjalne zaproszenie? – zapytał – Później będziesz podziwiać. – i ponownie ruszył w kierunku zamku.

Kira była święcie przekonana, że nic co do tej pory widziała w swoim życiu nie zrobiło na niej takiego wrażenia. Zamek był… no właśnie, brakowało jej słów, bo samo określenie „wspaniały”, czy „olśniewający” nie oddawało nawet w małym procencie tego co ukazało się jej oczom.

- Rusz się! – warknął, już nie na żarty zdenerwowany.

- Skąd ten pośpiech? – zapytała – Pociąg będzie tu za parę godzin.

- Za chwilę będzie tu nowa nauczycielka, która jest wysłannikiem ministerstwa. Nie chcemy jej tu teraz spotkać.

Kira zrozumiała i przyspieszyła kroku zrównując się ze Snape’m. Wkrótce weszli do zamku, a z jej ust wyrwało się zduszone: Och! Zamek był nie z tej ziemi i na próżno szukała słów, by opisać to co widzi.

- Czy to duchy? – zapytała wskazując palcem na przeźroczyste postacie.

- Tak. – potwierdził – Zamieszkują zamek. Nie są groźne, ale unikaj Irytka.

- Irytka? – zapytała zdziwiona.

- Rozpoznasz go, zaufaj mi.

Kira rozglądała się na wszystkie strony. Na ścianach wisiały obrazy z ruchomymi postaciami. Nie było to dla niej dużym szokiem, widziała już bowiem ruchome zdjęcia w gazecie Syriusza. Zaskoczeniem były dla niej ruchome schody. Kiedy zaczęli się po nich wspinać, nagle zaczęły zmieniać swoje położenie. Gdy ruszyły zachwiała się lecz zdążyła złapać się poręczy.
- Musisz na nie uważać. – powiedział. – Często robią co chcą i nagle możesz znaleźć się w innej części zamku.

Schody ponownie stały się nieruchome i mogli pójść dalej. Po krótkim spacerze stanęli przed wielkim kamiennym gargulcem.

- Morelowe ciągutki. – powiedział Snape, a Kira spojrzała na niego zdziwiona. Gargulec nagle zaczął obracać się i ukazywać ukryte za nim schody.

- To gabinet dyrektora. Czeka na ciebie. – Wspięli się po kamiennych spiralnych schodach. Weszli do zalanego słońcem owalnego gabinetu. Powitał ich Dumbledore.

- Witaj w Hogwarcie! Jak ci się tu podoba? – zapytał.

- Jest… - szukała odpowiedniego słowa  - niesamowicie. – Dyrektor zaśmiał się i wskazał jej fotel.

- Jest kilka spraw, które musimy omówić zanim zjawi się tu pani Dolores Umbridge, wysłanniczka ministerstwa, a obecnie nauczycielka obrony przed czarną magią.

- Słucham. – powiedziała Kira rozsiadając się w fotelu. Snape stał przy drzwiach.

- Oficjalnie jesteś tu jako praktykantka Mistrza Eliksirów. Będziesz zajmowała jeden z gabinetów niedaleko komnat Severusa. Twoje rzeczy już tam na ciebie czekają. Jeżeli ktokolwiek będzie cię o to pytał, kończyłaś szkołę magii w Stanach Zjednoczonych. Dokładniej Szkoła Magii i Czarodziejstwa Ilvermorny. Nikt nie będzie w stanie tego sprawdzić. Do Hogwartu trafiłaś, by zgłębiać wiedzę o eliksirach pod okiem jednego z najlepszych nauczycieli. Codziennie – kontynuował dyrektor – będziesz brała udział w zajęciach profesora Snape’a, dzięki temu będzie miał nad tobą pieczę i unikniesz pytań. Po zajęciach Severus będzie przerabiał z tobą materiał taki sam jaki jest przewidziany dla każdego ucznia. Po zakończeniu tego kursu będziesz mogła już bez problemu  korzystać z magii. Masz pytania?

- Tylko jedno. Moja edukacja na pewno jest kosztowna, a ja nie jestem pewna czy jest mnie na to stać no i muszę komuś oddać pieniądze za książki i różdżkę, ale nie wiem kto je kupił.

- Tym się nie przejmuj. Mamy w szkole specjalny fundusz. Po za tym jako praktykantka będziesz otrzymywać wynagrodzenie. Niezbyt wysokie, ale jednak.

- Jak to? – zdziwiła się – Przecież nie jestem prawdziwą praktykantką, nie możecie mi płacić.

- Dla ministerstwa jesteś praktykantką, a to ono będzie opłacać twoje wynagrodzenie. – powiedział uspokajając ją. – Dlatego tak ważne jest, abyś w miarę możliwości unikała pani Dolores Umbridge. – Kira pokiwała głową.

- Teraz Severus pokaże ci twoje pokoje i wyjaśni pozostałe sprawy. Zobaczymy się na uczcie powitalnej. – Tym zakończył rozmowę. Kira wstała z miejsca i ponownie ruszyła za swoim nauczycielem.


Było tyle rzeczy, o których musiała pamiętać. Nie wychylać się, siedzieć grzecznie w kąciku i udawać, że nie istnieje i modlić się, że samo towarzystwo Snape’a zniechęci panią Umbridge do zadawania niewygodnych pytań.

niedziela, 18 grudnia 2016

Oh, The Guilt

Rano obudziły ją krzyki Molly, która próbowała powyciągać swoje dzieci z łóżek. Zanim więc dotarła do jej pokoju Kira była już ubrana i właśnie miała zejść na śniadanie. Na korytarzu pełno było powystawianych walizek, które utrudniały poruszanie się po domu. W kuchni panował przyjemny gwar. Wszyscy rozmawiali już tylko o szkole i rozpoczynającym się semestrze. Przysłuchiwała się rozmową nie wdając się w dyskusję. Od czasu do czasu rzucała czujne spojrzenie na Syriusza, który był dziś wyjątkowo przygnębiony i milczący. Nadszedł ten dzień w którym wszyscy opuszczają jego dom i pozostanie tu sam, a za towarzyszy będzie miał hipogryfa i walniętego skrzata domowego. Miała wielkie poczucie winy, nie tylko z powodu wczorajszej rozmowy.

- Kiro, kochanieńka twoje bagaże zostaną przeniesione bezpośrednio do Hogwartu. – powiedziała do niej Molly – Profesor Snape powiedział, że masz tu na niego zaczekać.

- To nie jadę pociągiem? – zdziwiła się.

- Z tego co wiem, zjawi się tu po ciebie i oboje przeniesiecie się do szkoły. Nie jesteś przecież uczniem. – zachichotała i wróciła do swoich zajęć.

Z jednej strony poczuła się zawiedziona. Tyle słyszała o ekspresie do Hogwartu, jednak dzięki temu zostanie tu trochę dłużej. Miała tylko nadzieję, że uniknie starcia Syriusz vs Severus.

Po śniadaniu Wesleyowie wraz z Hermioną i Harrym pożegnali się i ruszyli na King’s Cross. Po ich wyjściu w domu zapanowała nienaturalna cisza. Syriusz zamknął za nimi drzwi i omiótł przedpokój smutnym spojrzeniem.

- Teraz dom wydaje się dwa razy większy. – stwierdził wchodząc ponownie do kuchni. – Jak długo jeszcze tu zostaniesz? – zapytał z nadzieją.

- Nie wiem, ale z doświadczenia wiem, że można spodziewać się go w każdej chwili. – Syriusz pokiwał smętnie głową.

- Jeżeli chodzi o to, o czym wczoraj rozmawialiśmy, to nie chciałbym byś czuła się winna. To tylko mój problem.

Nie bardzo wiedziała co ma mu odpowiedzieć, jednak nie musiała, bo w tej samej chwili do kuchni wszedł z ponurą miną Snape. 

- Gotowa? – zapytał bez przywitania.

- Mógłbyś chociaż zapukać, jak wchodzisz do mojego domu. – powiedział oschle Syriusz.

- Twój bagaż przeniosłem już do szkoły. – zignorował go.

Kira spojrzała najpierw na Snape’a, potem na Syriusza i stwierdziła, że nie ma po co przedłużać i narażać ich na swoje towarzystwo.

- Jestem gotowa. – wstała jednak nie ruszyła się z miejsca. – Chciałabym tylko się pożegnać. – spojrzała wymownie na Severusa. Choć minę miał niezadowoloną wycofał się z kuchni.

- Tylko się pospiesz, nie mam całego dnia.

Kira podeszła niepewnie do Syriusza i ujęła za rękę.

- Zawsze będziesz mógł na mnie liczyć. Pisz do mnie. Zobaczymy się w ferie. – objęła go i pocałowała w policzek.

- Powodzenia. – powiedział kiedy ruszyła w stronę drzwi. Posłała mu serdeczny uśmiech zanim wyszła za Snape’m.

Jak zwykle na ostatnim stopniu przystanął, lecz tym razem nie wyciągnął dłoni, zamiast tego powiedział.

- No, no no… nie sądziłem, że ty i Black… – zadrwił.


- Że co ja i Black? – zapytała oschle. – Nigdy nie miałeś przyjaciela? – Wyraz twarzy Snape’a zmienił się w ułamku sekundy, a w jego oczach dostrzegła dziwny cień. Zamiast wystawić dłoń złapał ją gwałtownie za ramie i aportował na tereny szkolne.

niedziela, 11 grudnia 2016

Band Aid Covers The Bullet Hole

Po śniadaniu udała się do swojego pokoju pod pretekstem pakowania. Nie miała już zamiaru dziś stąd wychodzić. Jak on może ją tak traktować, tylko dlatego, że sobie coś ubzdurał! Poza tym nawet gdyby lubiła Snape’a, to co mu do tego? Wstając dziś rano miała zamiar porozmawiać z Syriuszem, ale po dzisiejszej aluzji straciła na to ochotę. Nie chce się z nią przyjaźnić? Trudno! Nie miała w zwyczaju błagać. Nawet nie była winna! Snape ją tylko uczył, sukcesem w ich wzajemnych relacjach było nazywanie jej „idiotką” tylko raz na godzinę. Ledwo byli w stanie wytrzymywać swoje towarzystwo. On uczył ją, bo tak kazał mu dyrektor, a ona najzwyczajniej nie miała wyboru. A Syriusz oczywiście ubzdurał sobie nie wiadomo co.

Przyglądała się pokaźnej stercie książek, które Snape przesłał jej wczoraj z notką, że będą jej potrzebne do kontynuacji nauki. Miała w miarę możliwość się z nimi zapoznać. Widać, że książki były nowe, prosto z księgarni. Posiadały ten specyficzny zapach… Kira wyprostowała się uświadamiając sobie, że skoro są nowe to ktoś musiał za nie zapłacić. A była pewna, że nie dała na nie ani grosza. Nagle poczuła się jeszcze gorzej. Miała tylko nadzieję, że to nie Snape płacił za wszystko. Jej wzrok przeniósł się na leżącą w pudełku różdżkę. Jęknęła, sięgając po nią. Jak mogła być taką idiotką! Byli w sklepie! Ollivander nie działa pro bono. Nie jest instytucją charytatywną wspierającą zagubione czarownice. Przy następnym spotkaniu ze Snape’m będzie niezręcznie. – pomyślała odkładając różdżkę na miejsce. Rzuciła się na łóżko i zaczęła liczyć. Na koncie nie ma zbyt wiele pieniędzy, ale nie sądziła, że w tym świecie można ich używać. Nie mogła jednak pozwolić, aby ktoś płacił za jej życie. Musi koniecznie znaleźć tu jakąś pracę, bo w przeciwnym razie nie będzie jej stać na edukację.

Była przygnębiona. W ostatnich kilku godzinach nawarstwiło się zbyt wiele problemów. Straciła cały entuzjazm, który towarzyszył myśli o pobycie w szkole dla czarodziejów. Musiała jednak zacząć się pakować, jeżeli chce być przygotowana na jutro. Snape, nie toleruje spóźnienia.

Do wielkiego kufra pakowała starannie wszystkie rzeczy, które powinny się jej tam przydać. Najwięcej miejsca oczywiście zajmowały książki. Zanim je wkładała, przeglądała je pobieżnie chcąc wiedzieć co ją może czekać na kolejnych zajęciach. Gdy zamknęła wieko kufra zorientowała się która jest godzina. Była już dawno pora kolacji, a zaprzątnięta całkowicie swoimi myślami nie poczuła głodu. Opuściła przecież obiad.  Nie przypominała sobie, by ktoś pukał do drzwi, ale mogła przecież nie słyszeć zajęta pakowaniem. Mimo głodu nie miała najmniejszej ochoty schodzić na dół pod ostrzał spojrzeń Syriusza. Miała jednak wyrzuty sumienia, nie chciała się tak żegnać. Znała doskonale jego obawy przed samotnością, przyjaźnili się… Nie powinna tego tak zostawiać, jednak nie wiedziała jak ma z nim rozmawiać na tak absurdalny temat.

Kłopot wkrótce sam się rozwiązał. Około 20:00, ktoś zapukał do drzwi jej sypialni. Gdy je otworzyła najpierw pokazała się taca z jedzeniem i filiżanką herbaty, zaraz po tym niepewnie wychylił się Syriusz.

- Nie zeszłaś na kolację. Pomyślałem, że możesz być głodna. – powiedział niepewnie.

- Pakowałam się. – powiedziała chłodno i wycofała się w głąb pokoju zostawiając go w progu.

- Widzę. – spojrzał na kufer wchodząc i zamykając za sobą drzwi. – Jeżeli jeszcze się nie domyśliłaś, to przyszedłem cię przeprosić.  – odłożył tacę na najbliższy stolik. – Zachowałem się niedojrzale.

Kira nic nie odpowiedziała, nie było sensu potwierdzać. Syriusz podszedł bliżej.

- Sam byłem zdziwiony moją reakcją. Wiem przecież, że nie z własnej woli spędzasz z nim czas. – słowo „nim” wypowiedział z obrzydzeniem.

- A nawet gdybym spędzała z nim czas z własnej woli i dla przyjemności, nie powinieneś mnie tak traktować. – odpowiedziała – Nie jestem niczyją własnością.

- Wiem, przepraszam. – przysiadł się obok niej. – Wydaje mi się, że moje zachowanie wynikało z czystej, dziecinnej zazdrości.

- Syriusz… - powiedziała, ale przerwał jej.

- Daj mi skończyć. Nie oczekuję niczego, nie musisz się martwić. – zapewnił -  Najbardziej zależy mi na tym, abyśmy dalej byli przyjaciółmi. Jednak jeżeli kiedyś uznasz, że ci to nie wystarczy… - zawahał się. – Ja będę czekał.

Zaległa niezręczna cisza. Kira jeszcze nigdy w swoim życiu nie czuła się tak  głupio. Wyklinała w myślach samą siebie. Nie mogła jednak pozostawić tego bez odpowiedzi.

- Syriuszu – zaczęła biorąc głębszy oddech. – W moim życiu to nie jest najdogodniejszy moment na tego typu rozmowy. Muszę skupić się teraz na sobie, bo sama nie wiem kim jestem. Wyrwaliście mnie z mojego świata zaledwie dwa miesiące temu, a do nadrobienia mam jeszcze 25 lat! Nie proszę cię byś mnie zrozumiał, ale niczego nie mogę ci obiecać. – zakończyła, niepewnie zerkając na niego.

- Tak właśnie myślałem. – przyznał ze smutkiem. – Mną się nie przejmuj. Mam tylko nadzieję, że moje wcześniejsze zachowanie i dzisiejsza rozmowa nie zmienią nic między nami? – zapytał wstając.

- Między nami wszystko ok. – zapewniła sama nie wierząc w to co mówi.

- Jutro zaczynasz nowe życie. – powiedział – Ciesz się tym! Mam nadzieję, że odwiedzisz mnie na Boże Narodzenie? – zapytał.

- Jeżeli tylko będę miała taką okazję. – uśmiechnęła się.

- Śpij dobrze. – powiedział nachylając się i całując w czoło.

Po chwili siedziała już sama w pokoju z kłębiącymi się jak burzowe chmury myślami. To prawda, że nie mogła mu nic obiecać, ale da z siebie wszystko, żeby dalej byli przyjaciółmi.


Kładąc się do łóżka miała wrażenie, że przykleiła plaster na ranę po postrzale. 


niedziela, 4 grudnia 2016

What Have I Done To Deserve This ?

Nie zeszła na kolację, nie miała nastroju. Słyszała jak ktoś pukał do jej pokoju, ale udała że śpi. Nie wiedziała jak ma się zachować wobec Syriusza. Nie miała go za co przepraszać, przecież nie z własnej woli spędza wolny czas ze Snape’m. No i dlaczego jest o nią zazdrosny? Czy kiedykolwiek dała mu jakikolwiek znak, że mogą być kimś więcej niż przyjaciółmi? Analizowała ich wszystkie rozmowy, ale nie znalazła niczego, co mogłoby świadczyć, że robiła mu złudną nadzieję.  Może jednak Molly się myli? Bo niby skąd to przekonanie, że Syriusz chciałby czegoś więcej? Nie sądziła, aby się jej zwierzał. A argument, że widać to gołym okiem nie przemawiał do niej. Ona niczego nie zauważyła! Troszczył się o nią, to fakt, ale nie zauważyła niczego innego. Och… to wszystko takie głupie! – pomyślała zrywając się z łóżka. Nie pojawiła się na kolacji, więc na śniadaniu już musi, inaczej byłoby to podejrzane.

- Dzień dobry, wszystkim. – powiedziała wchodząc niepewnie do kuchni, udając przy tym zaspaną.

- Dzień dobry. – odpowiedział Artur. – Nie zeszłaś na kolację, coś się stało?

- Nieee. – zaprzeczyła. – Zajęcia ze Snape’m są wyczerpujące. Zasnęłam zaraz po jego wyjściu. – wyłapała nadąsane spojrzenie Syriusza. Usiadła naprzeciw Harrego. – Mam nadzieję, że nie masz mi  za złe, że opuściłam przyjęcie? – zapytała.

- Oczywiście, że nie. Sam dobrze wiem jaki Snape potrafi być męczący.
             
- Po śniadaniu zaczynamy się pakować! – zarządziła Molly zaganiając resztę swoich dzieci do śniadania. – Jutro trzeba wcześnie wstać na pociąg.

- To już jutro. – powiedziała do siebie Kira.

- No właśnie, Kiro. – zaczął Lupin, który siedział obok Syriusza. – Snape dał ci już odpowiedź w sprawie praktyk?

- Och… tak… - jąkała się dzióbiąc jajecznicę. – Przyjął mnie.

- Przyznam szczerze, że się tego po nim nie spodziewałem. Nie słyszałem by kiedykolwiek wziął kogoś na praktykę.

- A ja nie słyszałem, by ktokolwiek chciał iść do niego na praktykę. – zauważył Artur chichocząc.

- No tak, to druga strona medalu. Jednak musisz być utalentowana, skoro się zgodził.

- Myślę, że to nie jest kwestia talentu. – odezwał się niespodziewanie Syriusz, który do tej pory zajęty był gazetą. Kira spojrzała na niego zdziwiona nie wiedząc co ma powiedzieć.

- Co masz na myśli? – zapytał Lupin.

- Nic istotnego. – powiedział wymijająco ponownie zatapiając się w lekturze.


Kira miała ochotę wyjść z kuchni, ale zamiast tego spuściła głowę i zajęła się swoim śniadaniem. Poczuła tylko jak Molly delikatnie klepie ją po ramieniu. 
Czym ona sobie zasłużyła na takie traktowanie?