niedziela, 9 października 2016

Time Has Come Today


Następnego dnia miała obawy przed zejściem na śniadanie. Obawiała się pytań ze stronny innych świadków wczorajszej sceny. Miała jednak nadzieję, że Syriusz postarał się by sprawa rozeszła się po kościach.
Na całe szczęście nikt nie zadawał pytań, nie czuła na sobie dziwnych spojrzeń, wszyscy byli zaaferowani zbliżającym się przesłuchaniem Harrego w ministerstwie.
Dzień za dniem mijał niepostrzeżenie bez większych rewelacji. Każdy miał swoje zadania do wykonania i tak prawdę mówiąc widywali się na posiłkach. Molly skrupulatnie pilnowała, aby każdy miał co robić. Syriusz bardzo często zamykał się przed nią u Hardodzioba, lub u niej, jeżeli akurat nie było Snape’a. Molly i Syriusz mieli całkowicie odmienne zdanie na temat Harrego, co w rezultacie doprowadzało do regularnych kłótni między nimi. Sytuacji wcale nie poprawiał buntujący się Harry, który uważał, że jest gotowy by wstąpić do zakonu feniksa.
Snape po ostatnich wydarzeniach zaczął traktować Kirę trochę lepiej. Nie warczał przy każdej okazji, i nie przywiązywał już tak wielkiej wagi do tego czy zwracała się do niego w odpowiedni sposób. Szczerze mówiąc często w złości mówiła mu po imieniu, za co on potem miał na niej używanie. Teraz jego zachowanie się zmieniło. Siedział znacznie oddalony od niej, nie patrzył jej w oczy i starał się nie wdawać z nią w dyskusje, o ile było to możliwe. Ich spotkania stały się krótsze i nie zarzucał jej już tyloma książkami.
Przyglądała się mu teraz. Chłodny, spięty i wyizolowany. Miała wrażenie, że od ostatniej wizji siada nieco dalej od niej. Bardzo uważał, aby przypadkowo go nie dotknęła. Czego się tak bał? Przeszłości, czy przyszłości? Syriusz zadbał o to, aby dowiedziała się o jego przeszłości z najdrobniejszymi szczegółami. Wiedziała kim był, a przynajmniej tak się jej wydawało. Wersja Syriusza była raczej stronnicza i nie chciała na niej kreować swoich osądów. Nie wydawało się jej jednak, aby Snape był złym człowiekiem.
Ona sama z niecierpliwością czekała na kolejne wizje, choć teraz była świadoma co może zobaczyć. Chciała zobaczyć więcej, chciała móc o tym z kimś porozmawiać, a on po prostu opowiadał jej o właściwościach akonitu. Kategorycznie odmawiał poruszania tematu jej daru. Zbywał ją krótkim „nie jesteś jeszcze gotowa.”  To był koniec dyskusji. Na domiar złego nie mogła z nikim o tym rozmawiać, a Dumbledore, jedyny którego to interesowało nie odwiedził jej już od jakiegoś czasu. Miała serdecznie dość poklepywania po główce i odsyłania do tylnego rzędu.
- … bulwiasty korzeń tojadu zawiera substancje przeciwbólowe… - mówił monotonnie – stosowane…
- Czy możemy w końcu porozmawiać, o tym co jest najbardziej istotne w mojej sprawie? – zapytała odkładając notatnik z irytacją. Snape przerwał i rzucił jej krótkie spojrzenie.
- A co według ciebie jest najbardziej istotne w twojej sprawie? – zapytał cicho zamykając książkę z której korzystał.
- Chcę wiedzieć, co powoduje moje wizje, jak mogę nad nimi zapanować i dlaczego od czasu ostatniej wizji siadasz dużo dalej niż do tej pory. – zapytała, doskonale wiedząc, że jest trochę bezczelna.
- Nie wydaje mi się panno Grey, abyśmy przeszli na „ty”.  – powiedział zbaczając z tematu.
- Mam dosyć tego, że ciągle mnie upokarzasz. Jak sam stwierdziłeś nie jestem dużo młodsza od ciebie i na dodatek nie jestem oficjalnie twoim uczniem, nie znajdujemy się też w szkole, więc mam gdzieś oficjalne zwroty. – wyrzuciła z siebie to, co od pierwszego dnia miała ochotę mu powiedzieć. – Wydaje mi się, że miałeś mi pomóc, a nie mnie dobijać.
Snape wstał, odłożył książkę na miejsce i ponownie spojrzał na nią.
- Masz dość oficjalnych zwrotów? – zapytał nie oczekując wcale odpowiedzi. – Dobrze, od dziś będę cię traktował tak jak na to zasługujesz. Jednak nie jestem przekonany co do tego, czy ci się to spodoba. – wysyczał.
- Co to ma znaczyć? – wstała – Według ciebie nie zasługuję na szacunek tylko dlatego, że nie potrafię posługiwać się magią?
- Na szacunek trzeba sobie najpierw zapracować.
- A co ja innego robię od prawie dwóch miesięcy? Czy nie starałam się wykonywać wszystkich twoich poleceń najlepiej jak potrafię? Czy nie gryzłam się w język w chwilach kiedy mieszałeś mnie z błotem? Czy nie byłam pokorna, cicha i skupiona na swojej pracy? Jeżeli do tej pory nie zauważyłeś, że to wszystko robiłam tylko byś był ze mnie zadowolony i nabrał do mnie odrobiny szacunku, to jesteś starym ślepym głupcem! – krzyknęła wskazując na niego palcem.  W chwili, gdy to zrobiła ze ścian pospadały obrazy, a książki, stojące na zawieszonych tam półkach przeleciały przez pokój. Jedna nawet uderzyła Snape’a w tył głowy.
Kira otworzyła usta ze zdziwienia przyglądając się swojemu palcu.
- Jak to możliwe? – zapytała będąc ciągle w szoku. Snape pocierał zbolałe miejsce i podszedł trochę bliżej niej, nadal jednak zachowując bezpieczny dystans.
- W końcu… - westchnął – Już myślałem, że nigdy się na to nie zbierzesz.
- Co chcesz przez to powiedzieć? – spojrzała na niego zdziwiona. – Że traktowałeś mnie tak specjalnie?
- Owszem. – przyznał. – Nie od dziś wiadomo, że najlepszym sposobem na ujawnienie się zdolności magicznych jest sprowokowanie sytuacji ku temu, by ich użyć. Byłaś na mnie wściekła, za to jak cię traktowałem. Kwestią czasu było, kiedy emocje wezmą górę. Przyznam, że trochę to trwało zanim wyczerpałem limit twojej cierpliwości, ale najważniejszy jest końcowy efekt.
- Końcowy efekt… - powtórzyła ciągle nie mogąc uwierzyć, że padła ofiarą jego prowokacji.
- Powinnaś być z siebie zadowolona. – powiedział bez entuzjazmu. – Od teraz będziemy mogli zacząć prawdziwą naukę. Powiadomię dyrektora, ustalę z nim wszystko i spotkamy się jutro. – Kira kiwała głową próbując sobie to wszystko poukładać. Snape zbierał się właśnie do wyjścia, gdy przypomniało się jej coś.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. – Snape spojrzał na nią przez ramię.
- Odpowiedziałem, na wszystkie zadane mi pytania.
- Nie na to, dlaczego od ostatniej wizji siadasz dalej niż zwykle? – Severus patrzył na nią przez jakiś czas. Poczuła się dziwnie, jakby prześwietlał ją tymi czarnymi oczami. Nie doczekała się odpowiedzi. Otworzył drzwi i wyszedł.

****************
Ostatnio jestem wiecznie spóźniona, ale wybaczcie. Dużo się u mnie ostatnimi czasy dzieje i próbuję sama za sobą nadążyć.
SS

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz