Następnego ranka została obudzona przez Snape’a.
- Wstawaj. – powiedział – Mam niewiele czasu.
Kira ciągle jeszcze zaspana, przetarła oczy.
- Co? – Snape przewrócił oczami.
- Masz pięć minut. – warknął i chciał wycofać się z pokoju.
- Na co mam pięć minut? – powiedziała już przytomniej.
- Czekam na dole.
- Snape! – warknęła – Wchodzisz do mojej sypialni, budzisz
mnie, każesz natychmiast wstać i niczego nie tłumaczysz… Nie uważasz, że jednak
należą mi się jakieś wyjaśnienia. – Kira zdała sobie sprawę nagle, że jedno z
ramiączek piżamy zsunęło się więc nerwowo podciągnęła kołdrę wyżej.
- Ollivander, właściciel sklepu z różdżkami zgodził się
otworzyć sklep wcześniej, abyśmy mogli w spokoju i bez ciekawskich spojrzeń
wybrać dla ciebie różdżkę. – mówił z nienaturalnym spokojem w głosie – Byłbym
jednak wdzięczny za pośpiech, bo taka okazja już się nam nie trafi. – po tych
słowach obrócił się i wyszedł z pokoju.
Kira po tym jak wyszedł natychmiast rzuciła się w kierunku
szafy. Była tak podekscytowana tym, że dziś otrzyma różdżkę, że nie wiedziała jakim
sposobem tak szybko zdołała się ubrać. Zanim jednak zbiegła na dół opanowała
się. Nie chciała przecież wystawić się na śmieszność. Zeszła powoli po
schodach. Snape stał przy drzwiach z założonymi za siebie rękoma. Z kuchni
wyjrzał Syriusz.
- Dokąd ją zabierasz? – rzucił niechętnie.
- Nie twój interes Black.
- A właśnie, że mój. – odwarknął przekornie, a Snape już
otwierał usta.
- Przestańcie oboje! – Kira stanęła między nimi. – To jeden
z najlepszych dni w moim życiu i nie mam zamiaru pozwolić wam na zrujnowanie
go. - Patrzyła to na jednego, to na
drugiego. – Jestem gotowa. – powiedziała do Snape’a. Skinął głową i otworzył drzwi.
- Niedługo wrócę. – powiedziała przez ramię do Syriusza, uśmiechając
się przepraszająco.
Oboje wyszli z budynku, Snape na ostatnim stopniu schodów
przystanął i wysunął dłoń.
- Złap mnie za rękę. – powiedział nie patrząc na nią. Kira
popatrzyła na niego unosząc lekko brwi.
- Nie boisz się, że jak cię dotknę to coś mogę zobaczyć? –
zapytała.
- Rób co mówię. – powiedział przez zaciśnięte zęby.
Kira posłusznie dotknęła jego dłoni i w sekundę po tym
poczuła znajome nieprzyjemne szarpnięcie w okolicach pępka. Aportacja była nie należała do przyjemnych,
ale całe szczęście trwa mgnienie oka.
Uderzyła o podłoże i zachwiała się. Snape przytrzymał ją, a gdy tylko
odzyskała równowagę wyszarpnął dłoń i ruszył przed siebie. Kirze nie przestało
się jeszcze kręcić w głowie, a już musiała za nim pójść.
Kira z ciekawością przyglądała się szyldom sklepów z ulicy
pokątnej. Ulica ta była tak bardzo odmienna od Tottenham Court Road przy które
również było mnóstwo sklepów, kawiarni itp. Zakres usług choć magiczny nie
różnił się jednak zbyt wiele, dostrzegła nawet szyld salonu fryzjerskiego.
Do sklepu doszli bardzo szybko, ulice były całkowicie puste
ze względu na wczesną porę. Snape przystanął przed wejściem sklepu i zapukał
cicho w szybkę. Po krótkiej chwili w drzwiach pokazał się starszy mężczyzna,
który otworzył im sklep.
- Dzień dobry. – powiedział przyjaźnie przepuszczając ich w
drzwiach. – Ty pewnie jesteś Kira. Dumbledore pisał mi, że potrzebujesz
wyjątkowej różdżki. – zwrócił się do niej. – Zaraz coś poszukamy. – Starszy pan
ruszył na zaplecze. Dało się stamtąd usłyszeć hałas otwieranych i zamykanych
szuflad. Po krótkim czasie wrócił trzymając trzy pudełka, które położył na
ladę.
- Spróbuj tą. – podał jej długą dosyć giętką różdżkę –
Wierzba i włókno ze smoczego serca.
- Kira niepewnie wzięła do ręki przedmiot i spojrzała na Snape’a.
Twarz wykrzywił mu niemiły grymas jednak ledwie widocznym gestem dłoni pokazał
jej co robić.
Kira machnęła dłonią w efekcie czego kilka pudeł pospadało z
szaf. Ollivander natychmiast wyrwał jej różdżkę i włożył do ręki kolejną.
- Orzech i włos Wili. – Kira ponownie machnęła, ale nic się
nie stało, więc sprzedawca ponownie wręczył jej inną.
- Buk i włos jednorożca. – Różdżka ta była odpowiednio długa
i giętka, a gdy wzięła ją do ręki natychmiast poczuła przyjemne mrowienie. – To
ta. – powiedział Ollivander na widok jej miny. – Bardzo dobra różdżka, wierna i
posiadająca wielkie możliwości. Bez wątpienia będzie ci dobrze służyć.
Wyszli ze sklepu chwile później i ruszyli w kierunku miejsca
z którego mogli się aportować ponownie do domu Syriusza.
- Pan Ollivander opowiada o różdżkach tak, jakby one żyły. –
powiedziała zastanawiając się nad słowami sprzedawcy.
- Każda różdżka jest traktowana przez niego indywidualnie.
Pamięta każdą, którą wykonał. Poszczególne rdzenie mają inne właściwości. Nie
dziw się więc, że tak o nich mówi.
Snape przystanął i bez słowa wyciągnął dłoń, Kira bez słowa
również ujęła ją i oboje przenieśli się na Grimmauld Place.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz