niedziela, 23 października 2016

Great Expectations


Następnego ranka została obudzona przez Snape’a.
- Wstawaj. – powiedział – Mam niewiele czasu.
Kira ciągle jeszcze zaspana, przetarła oczy.
- Co? – Snape przewrócił oczami.
- Masz pięć minut. – warknął i chciał wycofać się z pokoju.
- Na co mam pięć minut? – powiedziała już przytomniej.
- Czekam na dole.
- Snape! – warknęła – Wchodzisz do mojej sypialni, budzisz mnie, każesz natychmiast wstać i niczego nie tłumaczysz… Nie uważasz, że jednak należą mi się jakieś wyjaśnienia. – Kira zdała sobie sprawę nagle, że jedno z ramiączek piżamy zsunęło się więc nerwowo podciągnęła kołdrę wyżej.
- Ollivander, właściciel sklepu z różdżkami zgodził się otworzyć sklep wcześniej, abyśmy mogli w spokoju i bez ciekawskich spojrzeń wybrać dla ciebie różdżkę. – mówił z nienaturalnym spokojem w głosie – Byłbym jednak wdzięczny za pośpiech, bo taka okazja już się nam nie trafi. – po tych słowach obrócił się i wyszedł z pokoju.
Kira po tym jak wyszedł natychmiast rzuciła się w kierunku szafy. Była tak podekscytowana tym, że dziś otrzyma różdżkę, że nie wiedziała jakim sposobem tak szybko zdołała się ubrać. Zanim jednak zbiegła na dół opanowała się. Nie chciała przecież wystawić się na śmieszność. Zeszła powoli po schodach. Snape stał przy drzwiach z założonymi za siebie rękoma. Z kuchni wyjrzał Syriusz.
- Dokąd ją zabierasz? – rzucił niechętnie.
- Nie twój interes Black.
- A właśnie, że mój. – odwarknął przekornie, a Snape już otwierał usta.
- Przestańcie oboje! – Kira stanęła między nimi. – To jeden z najlepszych dni w moim życiu i nie mam zamiaru pozwolić wam na zrujnowanie go.  - Patrzyła to na jednego, to na drugiego. – Jestem gotowa. – powiedziała do Snape’a.  Skinął głową i otworzył drzwi.
- Niedługo wrócę. – powiedziała przez ramię do Syriusza, uśmiechając się przepraszająco.
Oboje wyszli z budynku, Snape na ostatnim stopniu schodów przystanął i wysunął dłoń.
- Złap mnie za rękę. – powiedział nie patrząc na nią. Kira popatrzyła na niego unosząc lekko brwi.
- Nie boisz się, że jak cię dotknę to coś mogę zobaczyć? – zapytała.
- Rób co mówię. – powiedział przez zaciśnięte zęby.
Kira posłusznie dotknęła jego dłoni i w sekundę po tym poczuła znajome nieprzyjemne szarpnięcie w okolicach pępka.  Aportacja była nie należała do przyjemnych, ale całe szczęście trwa mgnienie oka.  Uderzyła o podłoże i zachwiała się. Snape przytrzymał ją, a gdy tylko odzyskała równowagę wyszarpnął dłoń i ruszył przed siebie. Kirze nie przestało się jeszcze kręcić w głowie, a już musiała za nim pójść.
Kira z ciekawością przyglądała się szyldom sklepów z ulicy pokątnej. Ulica ta była tak bardzo odmienna od Tottenham Court Road przy które również było mnóstwo sklepów, kawiarni itp. Zakres usług choć magiczny nie różnił się jednak zbyt wiele, dostrzegła nawet szyld salonu fryzjerskiego.
Do sklepu doszli bardzo szybko, ulice były całkowicie puste ze względu na wczesną porę. Snape przystanął przed wejściem sklepu i zapukał cicho w szybkę. Po krótkiej chwili w drzwiach pokazał się starszy mężczyzna, który otworzył im sklep.
- Dzień dobry. – powiedział przyjaźnie przepuszczając ich w drzwiach. – Ty pewnie jesteś Kira. Dumbledore pisał mi, że potrzebujesz wyjątkowej różdżki. – zwrócił się do niej. – Zaraz coś poszukamy. – Starszy pan ruszył na zaplecze. Dało się stamtąd usłyszeć hałas otwieranych i zamykanych szuflad. Po krótkim czasie wrócił trzymając trzy pudełka, które położył na ladę.
- Spróbuj tą. – podał jej długą dosyć giętką różdżkę – Wierzba i włókno ze smoczego serca.
- Kira niepewnie wzięła do ręki przedmiot i spojrzała na Snape’a. Twarz wykrzywił mu niemiły grymas jednak ledwie widocznym gestem dłoni pokazał jej co robić.
Kira machnęła dłonią w efekcie czego kilka pudeł pospadało z szaf. Ollivander natychmiast wyrwał jej różdżkę i włożył do ręki kolejną.
- Orzech i włos Wili. – Kira ponownie machnęła, ale nic się nie stało, więc sprzedawca ponownie wręczył jej inną.
- Buk i włos jednorożca. – Różdżka ta była odpowiednio długa i giętka, a gdy wzięła ją do ręki natychmiast poczuła przyjemne mrowienie. – To ta. – powiedział Ollivander na widok jej miny. – Bardzo dobra różdżka, wierna i posiadająca wielkie możliwości. Bez wątpienia będzie ci dobrze służyć.
Wyszli ze sklepu chwile później i ruszyli w kierunku miejsca z którego mogli się aportować ponownie do domu Syriusza.
- Pan Ollivander opowiada o różdżkach tak, jakby one żyły. – powiedziała zastanawiając się nad słowami sprzedawcy.
- Każda różdżka jest traktowana przez niego indywidualnie. Pamięta każdą, którą wykonał. Poszczególne rdzenie mają inne właściwości. Nie dziw się więc, że tak o nich mówi.
Snape przystanął i bez słowa wyciągnął dłoń, Kira bez słowa również ujęła ją i oboje przenieśli się na Grimmauld Place.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz