Naturalną koleją rzeczy było podzielenie się nowymi
informacjami z Syriuszem. Tylko on wiedział jak bardzo doświadczał ją Snape
podczas ich nauki, a wieść o tym, że w końcu zrobiła krok do przodu powinna
ucieszyć i jego. Nie myliła się.
- To cudownie! – ucieszył się. – Mam nadzieję, że ta książka
solidnie walnęła go w ten jego tłusty łeb. – zaśmiał się, ona również
zachichotała.
- Oj tak… Gwarantuję ci, że rąbnęło go adekwatnie do mojej
złości. Choć teraz mam wyrzuty sumienia, bo on nie robił tego złośliwie.
- Tak ci powiedział? – zapytał.
- Dał mi do zrozumienia, że celowo traktował mnie tak, by
zmusić mnie do użycia magii.
- Nie wierz w to. Snape jest wredny bez względu na cel,
który temu przyświeca. Nie licz na to, że jego stosunek do ciebie się zmieni.
- Dlaczego? – zdziwiła się. – Przecież nie ma powodu, aby
mnie nie lubił.
- Taki już jest. – uciął i nagle posmutniał.
- Dlaczego masz taką minę? Myślałam, że będziesz ze mną
świętował.
- Nie zrozum mnie źle, bardzo się cieszę z twojego sukcesu…
- powiedział wyraźnie tracąc wcześniejszy entuzjazm.
-… ale? – zapytała, a on westchnął.
- Weźmiesz mnie za skończonego egoistę.
- Sprawdź mnie. – odparła.
- Za dwa tygodnie wyjedziesz stąd, by zamieszkać w
Hogwarcie, a część mnie podświadomie liczyła na to, że tu zostaniesz. – Kira
zmieszała się na jego słowa.
- Wiedziałem… masz mnie za egoistę.
- Nie, ale nie rozumiem dlaczego. Dobrze wiesz jakie to było
dla mnie ważne.
- Wiem, dlatego absolutnie się mną nie przejmuj. Ja po prostu przez chwilę
ucieszyłem się, że ten dom tętni życiem. Za dwa tygodnie zostanę tu sam.
- Przykro mi. – powiedziała szczerze, bo rzeczywiście
zrobiło się jej go żal. Musiało być mu ciężko siedząc tu jak mysz pod miotłą,
podczas gdy inni ryzykowali swoim życiem. Chciała go jakoś pocieszyć, ale nie
znalazła odpowiednich słów. Zamiast tego położyła na jego dłoni swoją i
uśmiechnęła się najserdeczniej jak tylko potrafiła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz