Następnego dnia miała obawy przed zejściem na śniadanie.
Obawiała się pytań ze stronny innych świadków wczorajszej sceny. Miała jednak
nadzieję, że Syriusz postarał się by sprawa rozeszła się po kościach.
Na całe szczęście nikt nie zadawał pytań, nie czuła na sobie
dziwnych spojrzeń, wszyscy byli zaaferowani zbliżającym się przesłuchaniem
Harrego w ministerstwie.
Dzień za dniem mijał niepostrzeżenie bez większych
rewelacji. Każdy miał swoje zadania do wykonania i tak prawdę mówiąc widywali
się na posiłkach. Molly skrupulatnie pilnowała, aby każdy miał co robić.
Syriusz bardzo często zamykał się przed nią u Hardodzioba, lub u niej, jeżeli
akurat nie było Snape’a. Molly i Syriusz mieli całkowicie odmienne zdanie na
temat Harrego, co w rezultacie doprowadzało do regularnych kłótni między nimi.
Sytuacji wcale nie poprawiał buntujący się Harry, który uważał, że jest gotowy
by wstąpić do zakonu feniksa.
Snape po ostatnich wydarzeniach zaczął traktować Kirę trochę
lepiej. Nie warczał przy każdej okazji, i nie przywiązywał już tak wielkiej
wagi do tego czy zwracała się do niego w odpowiedni sposób. Szczerze mówiąc
często w złości mówiła mu po imieniu, za co on potem miał na niej używanie.
Teraz jego zachowanie się zmieniło. Siedział znacznie oddalony od niej, nie
patrzył jej w oczy i starał się nie wdawać z nią w dyskusje, o ile było to
możliwe. Ich spotkania stały się krótsze i nie zarzucał jej już tyloma
książkami.
Przyglądała się mu teraz. Chłodny, spięty i wyizolowany.
Miała wrażenie, że od ostatniej wizji siada nieco dalej od niej. Bardzo uważał,
aby przypadkowo go nie dotknęła. Czego się tak bał? Przeszłości, czy
przyszłości? Syriusz zadbał o to, aby dowiedziała się o jego przeszłości z
najdrobniejszymi szczegółami. Wiedziała kim był, a przynajmniej tak się jej
wydawało. Wersja Syriusza była raczej stronnicza i nie chciała na niej kreować
swoich osądów. Nie wydawało się jej jednak, aby Snape był złym człowiekiem.
Ona sama z niecierpliwością czekała na kolejne wizje, choć
teraz była świadoma co może zobaczyć. Chciała zobaczyć więcej, chciała móc o
tym z kimś porozmawiać, a on po prostu opowiadał jej o właściwościach akonitu.
Kategorycznie odmawiał poruszania tematu jej daru. Zbywał ją krótkim „nie
jesteś jeszcze gotowa.” To był koniec
dyskusji. Na domiar złego nie mogła z nikim o tym rozmawiać, a Dumbledore,
jedyny którego to interesowało nie odwiedził jej już od jakiegoś czasu. Miała
serdecznie dość poklepywania po główce i odsyłania do tylnego rzędu.
- … bulwiasty korzeń tojadu zawiera substancje
przeciwbólowe… - mówił monotonnie – stosowane…
- Czy możemy w końcu porozmawiać, o tym co jest najbardziej
istotne w mojej sprawie? – zapytała odkładając notatnik z irytacją. Snape
przerwał i rzucił jej krótkie spojrzenie.
- A co według ciebie jest najbardziej istotne w twojej
sprawie? – zapytał cicho zamykając książkę z której korzystał.
- Chcę wiedzieć, co powoduje moje wizje, jak mogę nad nimi
zapanować i dlaczego od czasu ostatniej wizji siadasz dużo dalej niż do tej
pory. – zapytała, doskonale wiedząc, że jest trochę bezczelna.
- Nie wydaje mi się panno Grey, abyśmy przeszli na
„ty”. – powiedział zbaczając z tematu.
- Mam dosyć tego, że ciągle mnie upokarzasz. Jak sam
stwierdziłeś nie jestem dużo młodsza od ciebie i na dodatek nie jestem
oficjalnie twoim uczniem, nie znajdujemy się też w szkole, więc mam gdzieś
oficjalne zwroty. – wyrzuciła z siebie to, co od pierwszego dnia miała ochotę
mu powiedzieć. – Wydaje mi się, że miałeś mi pomóc, a nie mnie dobijać.
Snape wstał, odłożył książkę na miejsce i ponownie spojrzał
na nią.
- Masz dość oficjalnych zwrotów? – zapytał nie oczekując
wcale odpowiedzi. – Dobrze, od dziś będę cię traktował tak jak na to
zasługujesz. Jednak nie jestem przekonany co do tego, czy ci się to spodoba. –
wysyczał.
- Co to ma znaczyć? – wstała – Według ciebie nie zasługuję
na szacunek tylko dlatego, że nie potrafię posługiwać się magią?
- Na szacunek trzeba sobie najpierw zapracować.
- A co ja innego robię od prawie dwóch miesięcy? Czy nie
starałam się wykonywać wszystkich twoich poleceń najlepiej jak potrafię? Czy
nie gryzłam się w język w chwilach kiedy mieszałeś mnie z błotem? Czy nie byłam
pokorna, cicha i skupiona na swojej pracy? Jeżeli do tej pory nie zauważyłeś,
że to wszystko robiłam tylko byś był ze mnie zadowolony i nabrał do mnie
odrobiny szacunku, to jesteś starym ślepym głupcem! – krzyknęła wskazując na
niego palcem. W chwili, gdy to zrobiła
ze ścian pospadały obrazy, a książki, stojące na zawieszonych tam półkach
przeleciały przez pokój. Jedna nawet uderzyła Snape’a w tył głowy.
Kira otworzyła usta ze zdziwienia przyglądając się swojemu
palcu.
- Jak to możliwe? – zapytała będąc ciągle w szoku. Snape
pocierał zbolałe miejsce i podszedł trochę bliżej niej, nadal jednak zachowując
bezpieczny dystans.
- W końcu… - westchnął – Już myślałem, że nigdy się na to
nie zbierzesz.
- Co chcesz przez to powiedzieć? – spojrzała na niego
zdziwiona. – Że traktowałeś mnie tak specjalnie?
- Owszem. – przyznał. – Nie od dziś wiadomo, że najlepszym
sposobem na ujawnienie się zdolności magicznych jest sprowokowanie sytuacji ku
temu, by ich użyć. Byłaś na mnie wściekła, za to jak cię traktowałem. Kwestią
czasu było, kiedy emocje wezmą górę. Przyznam, że trochę to trwało zanim
wyczerpałem limit twojej cierpliwości, ale najważniejszy jest końcowy efekt.
- Końcowy efekt… - powtórzyła ciągle nie mogąc uwierzyć, że
padła ofiarą jego prowokacji.
- Powinnaś być z siebie zadowolona. – powiedział bez
entuzjazmu. – Od teraz będziemy mogli zacząć prawdziwą naukę. Powiadomię
dyrektora, ustalę z nim wszystko i spotkamy się jutro. – Kira kiwała głową
próbując sobie to wszystko poukładać. Snape zbierał się właśnie do wyjścia, gdy
przypomniało się jej coś.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. – Snape spojrzał na
nią przez ramię.
- Odpowiedziałem, na wszystkie zadane mi pytania.
- Nie na to, dlaczego od ostatniej wizji siadasz dalej niż
zwykle? – Severus patrzył na nią przez jakiś czas. Poczuła się dziwnie, jakby
prześwietlał ją tymi czarnymi oczami. Nie doczekała się odpowiedzi. Otworzył
drzwi i wyszedł.
****************
Ostatnio jestem wiecznie spóźniona, ale wybaczcie. Dużo się u mnie ostatnimi czasy dzieje i próbuję sama za sobą nadążyć.
SS