Nie wiedziała jak nagle znalazła się w swoim pokoju. Do
rzeczywistości przywrócił ją trzask zamykanych za nią drzwi.
- Co widziałaś? – zapytał Snape nie czekając na nic.
- Ja… - zawahała się.
- Wiem, że coś widziałaś. – podszedł do niej powolnym
krokiem.
Kira przysiadła na brzegu łóżka zakrywając sobie twarz
dłońmi. Wzięła trzy głębsze oddechy i powiedziała.
- Widziałam dwa ciała. – zaczęła niepewnie łamiącym się
głosem. – Mężczyzny i kobiety. Widziałam jak on ich mordował. Najpierw zabił
jego, potem ją.
- Znasz ich? – zapytał.
- Nie. Nigdy ich nie widziałam. On chciał zabić ich syna,
ale ona rzuciła się pomiędzy zaklęcie a dziecko.
Snape pobladł i cofnął się o krok.
- Musimy ich ostrzec. – powiedziała już pewniej. –
Zobaczyłam to więc mamy szansę. Nie wiem kiedy to się stanie, ale musicie ich
odszukać i ukryć ich. – Kira spojrzała na Snape’a błagalnym wzrokiem. –
Powiedz, że możecie to zrobić.
Snape przymknął oczy i złapał za klamkę gotów do wyjścia.
- Siedź tu i nie wychodź. Nikogo też nie wpuszczaj i z nikim
nie rozmawiaj, rozumiesz? – zapytał.
- Ale… - urwała, gdy przerwał jej.
- Rozumiesz? – warknął, a ona pokiwała głową. – Czekaj tu na
mnie. – i już go nie było.
Po godzinie niecierpliwego czekania, drzwi ponownie się
otworzyły, a przez nie wszedł Snape i Dumbledore. Drugi podszedł do niej
natychmiast, Snape stał przy drzwiach.
- Opowiedz mi to co widziałaś. – poprosił grzecznie i Kira
ponownie opowiedziała to, co zobaczyła w chwili kiedy dłonie jej i Harrego się
spotkały. Mówiła już z większymi szczegółami, choć nie przychodziło jej to
łatwo. Pierwszy raz zobaczyła coś tak tragicznego, coś co miało realny wpływ na
innych. Jej dotychczasowe wizje nawet jeżeli się sprawdzały, nie niosły ze sobą
tak ważnych informacji. Kiedy skończyła mówić jeszcze przez chwilę żadne z nich
niczego nie powiedziało. Dyrektor spojrzał na Snape’a i przez jakiś czas
patrzyli na siebie, tym pełnym porozumienia wzrokiem. W końcu dyrektor ponownie
spojrzał na nią, zdjął okulary i powiedział.
- Przyznam Kiro, że nie spodziewałem się tego. Twój dar mnie
zadziwia.
- Czy uda wam się im pomóc? – zapytała lekceważąc słowa
dyrektora. Nie obchodziło jej czy kogoś zadziwia jej dar, czy nie. Obchodziło
ją tylko to, czy uda im się uratować tych ludzi. Spojrzała z nadzieją najpierw
na dyrektora, jednak gdy nie dostrzegła w nim entuzjazmu spojrzała na Snape’a,
którego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Dumbledore westchnął i przysiadł obok
niej.
- Nie można ich uratować.
- Jak to?! Widziałam to! Wiem jak wyglądają! Jeżeli wam ich
opiszę to na pewno ich odnajdziecie. Nie można ich tak zostawić! – krzyknęła na
końcu podrywając się z miejsca.
- Kiro – powiedział spokojnie dyrektor. – Nie można ich
uratować, bo to co widziałaś nie jest przyszłością. – Kira spojrzała na niego
zdziwiona. – Ludzie, których śmierć
ukazała ci wizja, to rodzice Harrego.
Voldemort zabił ich 14 lat temu.
- Jak to możliwe? – zapytała – Mówiliście, że mam dar widzenia
przyszłości, a nie przeszłości.
- Bo tego należało się spodziewać. Nie słyszałem, aby ktoś
miał dar widzenia dawnych zdarzeń. – wyjaśnił Albus.
- Myliłem się. – powiedział nagle Snape patrząc jej w oczy.
– Nie byłaś przypadkowym celem Czarnego Pana. Doskonale wiedział kogo szuka i
jakie ta osoba posiada zdolności.
- Istotnie. – przyznał Dumbledore.
- Co to zmienia w mojej sytuacji? – zapytała.
- Bardzo wiele wbrew pozorom. – odpowiedział Snape. – Nie
sądzę by odpuścił sobie poszukiwań. Za wszelką cenę będzie chciał cię mieć po
swojej stronie. Dar widzenia przyszłości jest cenny, jednak dopiero dar
widzenia przeszłości sprawia, że jesteś wyjątkowa. Będziesz w stanie
odpowiedzieć Czarnemu Panu na wszystkie pytania, dotyczące wcześniejszych
zdarzeń. Dzięki temu uzyska niewyczerpane źródło informacji. Przeszłość i
przyszłość zmieszają się tworząc dla niego teraźniejszość. Z tobą stanie się
niepokonany. – zakończył i przez chwilę wszyscy milczeli.
- Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. – powiedział
Dumbledore wstając. – Teraz przynajmniej mam pewność, co do twoich zdolności.
Nastaw się na pobyt w Hogwarcie. – poklepał ją po ramieniu i uśmiechnął się
krzepiąco.
Wyszedł zostawiając ją ze Snape’m.
Patrzył na nią tym świdrującym wzrokiem. Odniosła wrażenie, że trochę
się jej boi, a nawet jeżeli nie, to nabrał wobec niej dziwnego dystansu.
Normalnie warczał na nią przy byle okazji, teraz milczał stojąc z dala od niej.
- Nie wolno ci nikomu mówić, o tym co zobaczyłaś. Mówiąc
„nikomu” mam na myśli również Blacka. – powiedział i ruszył w ślad za
dyrektorem.