środa, 21 czerwca 2017

Yes Professor…

Syriusz milczał. Wysłała mu dwie sowy, żadna nie wróciła z odpowiedzią. Właściwie na co liczyła? Na to, że nic się nie zmieni? Wszystko się zmieniło. Po raz kolejny została sama. Wiedziała, że jest skończoną egoistką szukając mimo wszystko porozumienia z Syriuszem. Najgorsze jednak było to, że nie do końca wiedziała kim jest w jej życiu. Przyjacielem? Powiernikiem? Bratnią duszą, czy może jednak partnerem?

Nigdy nie była dobra w odczytywaniu swoich uczuć i jakby się dobrze nad tym zastanowić to nigdy jeszcze nikogo nie kochała.

Poczuła nagle ogromną pustkę w sobie. Miała prawie 26 lat i nigdy nie była zakochana. Skąd więc miała wiedzieć co czuje do Syriusza? Miał rację, najwyższy czas się dowiedzieć.

Opierała się o zimną ścianę lochów przyglądając się swoim stopą kiedy usłyszała zbliżające się kroki. Podniosła wzrok i zobaczyła go. Szedł jak zwykle wyprostowany jak struna z wysoko uniesioną głową. Krok miał dynamiczny i sprężysty, a jego czarne szaty powiewały za nim z gracją. Snape był dla niej pełen sprzeczności. Był jak nadciągająca gradowa chmura zapowiadająca kataklizm, ale jednocześnie przynosząca orzeźwiające powietrze.

- Spóźniłeś się. – zauważyła. Spojrzał na nią niebezpiecznie mrużąc oczy.

- Ja nigdy się nie spóźniam. – otworzył drzwi gabinetu i przepuścił ją w drzwiach. Podszedł do biurka i sięgnął po jej wypracowanie na temat leczniczych eliksirów. Przebiegł ostatni raz wzrokiem po pergaminie i wręczył jej bez słowa.

W lewym górnym rogu zobaczyła wielkie czerwone „P”. Otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. Ona dostała P? Jeszcze nigdy nie otrzymała tak wysokiej oceny. Spojrzała na niego lekko oszołomiona.

- Czy jesteś pewien, że się nie pomyliłeś? – zapytała niepewna. Odwrócił się z zadziwiającą szybkością.

- Ja się nie mylę. – warknął. – Jeżeli nie jesteś zadowolona z oceny z przyjemnością ją obniżę.

- Nie o to mi chodziło. Po prostu zdziwiłam się, że otrzymałam P. Wiem, że trudno u ciebie o taką ocenę. Hermiona jest tego dobrym przykładem.

- Pannę Granger stać na wyższą ocenę, jednak póki co na nią nie zasługuje.

- Dlaczego? – zdziwiła się szczerze. Hermiona na każde pytanie znała odpowiedź, jak mogła nie zasługiwać na wybitny?

Snape sięgnął po kolejną pracę, która leżała na biurku i pokazał jej.

 - Co widzisz? – zapytał.

- Esej Hermiony na temat zastosowania jaskółczego ziela. – przebiegła wzrokiem po tekście. – Dałeś jej zadowalający?! – oburzyła się.

Wyrwał jej pracę i wywrócił oczami.

- To nie jest wypracowanie. To są fragmenty żywcem wzięte z podręcznika do eliksirów, oraz encyklopedii ziół. – odrzucił pracę na biurko. – Gdybym chciał dokładnie takiej samej regułki jak w książce kazałbym im się ich nauczyć na pamięć. Panna Granger musi zacząć myśleć samodzielnie.

Kira ugryzła się w język. Wolała nie komentować. Spojrzał na nią z góry unosząc jedną brew wyżej.

- O co chodzi? – zapytała zaniepokojona. Ta mina nigdy nie zwiastowała niczego dobrego.

- Szybko się uczysz. – powiedział złośliwie jednocześnie siadając za biurkiem.

- A to co ma znaczyć?

- Że nie warto w pewnych kwestiach ze mną dyskutować.

- Z tobą żadna dyskusja nie ma większego sensu. – powiedziała bez zastanowienia i w tej samej chwili tego pożałowała. – Przepraszam, nie to miałam na myśli.

- Wiem doskonale co miałaś na myśli. Niech jednak dotrze do ciebie, że dopóki ja jestem tu nauczycielem, a wy uczniami będę stosował własne metody.


- Tak, panie profesorze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz