Syriusz milczał. Wysłała mu dwie sowy, żadna nie wróciła z
odpowiedzią. Właściwie na co liczyła? Na to, że nic się nie zmieni? Wszystko
się zmieniło. Po raz kolejny została sama. Wiedziała, że jest skończoną
egoistką szukając mimo wszystko porozumienia z Syriuszem. Najgorsze jednak było
to, że nie do końca wiedziała kim jest w jej życiu. Przyjacielem? Powiernikiem?
Bratnią duszą, czy może jednak partnerem?
Nigdy nie była dobra w odczytywaniu swoich uczuć i jakby się
dobrze nad tym zastanowić to nigdy jeszcze nikogo nie kochała.
Poczuła nagle ogromną pustkę w sobie. Miała prawie 26 lat i
nigdy nie była zakochana. Skąd więc miała wiedzieć co czuje do Syriusza? Miał
rację, najwyższy czas się dowiedzieć.
Opierała się o zimną ścianę lochów przyglądając się swoim
stopą kiedy usłyszała zbliżające się kroki. Podniosła wzrok i zobaczyła go.
Szedł jak zwykle wyprostowany jak struna z wysoko uniesioną głową. Krok miał
dynamiczny i sprężysty, a jego czarne szaty powiewały za nim z gracją. Snape
był dla niej pełen sprzeczności. Był jak nadciągająca gradowa chmura zapowiadająca
kataklizm, ale jednocześnie przynosząca orzeźwiające powietrze.
- Spóźniłeś się. – zauważyła. Spojrzał na nią niebezpiecznie
mrużąc oczy.
- Ja nigdy się nie spóźniam. – otworzył drzwi gabinetu i
przepuścił ją w drzwiach. Podszedł do biurka i sięgnął po jej wypracowanie na
temat leczniczych eliksirów. Przebiegł ostatni raz wzrokiem po pergaminie i
wręczył jej bez słowa.
W lewym górnym rogu zobaczyła wielkie czerwone „P”.
Otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. Ona dostała P? Jeszcze nigdy nie otrzymała
tak wysokiej oceny. Spojrzała na niego lekko oszołomiona.
- Czy jesteś pewien, że się nie pomyliłeś? – zapytała
niepewna. Odwrócił się z zadziwiającą szybkością.
- Ja się nie mylę. – warknął. – Jeżeli nie jesteś zadowolona
z oceny z przyjemnością ją obniżę.
- Nie o to mi chodziło. Po prostu zdziwiłam się, że otrzymałam
P. Wiem, że trudno u ciebie o taką ocenę. Hermiona jest tego dobrym przykładem.
- Pannę Granger stać na wyższą ocenę, jednak póki co na nią
nie zasługuje.
- Dlaczego? – zdziwiła się szczerze. Hermiona na każde
pytanie znała odpowiedź, jak mogła nie zasługiwać na wybitny?
Snape sięgnął po kolejną pracę, która leżała na biurku i
pokazał jej.
- Co widzisz? –
zapytał.
- Esej Hermiony na temat zastosowania jaskółczego ziela. –
przebiegła wzrokiem po tekście. – Dałeś jej zadowalający?! – oburzyła się.
Wyrwał jej pracę i wywrócił oczami.
- To nie jest wypracowanie. To są fragmenty żywcem wzięte z
podręcznika do eliksirów, oraz encyklopedii ziół. – odrzucił pracę na biurko. –
Gdybym chciał dokładnie takiej samej regułki jak w książce kazałbym im się ich
nauczyć na pamięć. Panna Granger musi zacząć myśleć samodzielnie.
Kira ugryzła się w język. Wolała nie komentować. Spojrzał na
nią z góry unosząc jedną brew wyżej.
- O co chodzi? – zapytała zaniepokojona. Ta mina nigdy nie
zwiastowała niczego dobrego.
- Szybko się uczysz. – powiedział złośliwie jednocześnie
siadając za biurkiem.
- A to co ma znaczyć?
- Że nie warto w pewnych kwestiach ze mną dyskutować.
- Z tobą żadna dyskusja nie ma większego sensu. –
powiedziała bez zastanowienia i w tej samej chwili tego pożałowała. –
Przepraszam, nie to miałam na myśli.
- Wiem doskonale co miałaś na myśli. Niech jednak dotrze do
ciebie, że dopóki ja jestem tu nauczycielem, a wy uczniami będę stosował własne
metody.
- Tak, panie profesorze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz