Mimo upływu czasu, nadal nie mogła uwierzyć w to, co
zrobiła. Pocałowała Snape’a!
Nie to jednak było najgorsze… Najgorsze było to, jak oddał
pocałunek i trwali tak złączeni, dopóki nie wróciła mu trzeźwość umysłu i
wywalił ją za drzwi.
Stała chwilę oszołomiona przed jego drzwiami próbując
wyrównać przyspieszony oddech, i nagle do niej dotarło co zrobiła. Natychmiast
rzuciła się biegiem w kierunku swoich pokoi. Wpadła pod prysznic i chciała zmyć
z siebie to upokorzenie, które sama sobie zafundowała. Nie mogła mieć do niego
żadnych pretensji. Zachowała się jak kompletna kretynka! Jak mogła pomyśleć, by
on chciał wiedzieć co naprawdę było w tej wizji. Powinna skłamać, wymyślić na
poczekaniu jakąś historyjkę. Jak mogła być taka głupia! Przecież on kocha inną
kobietę!
Na całe szczęście nie mieli dziś ze sobą zajęć. Jednak nie
łudziła się, że to wszystko rozejdzie się po kościach. Kiedyś będą musieli
stawić temu czoła. W momencie całe jej dotychczasowe życie przeleciało jej
przed oczami.
- Idiotka! – warknęła na siebie, zwalając się bezwładnie na
łóżko.
Nie wyjdzie stąd już nigdy. Zabarykaduje się i zapadnie pod
ziemię. Co ona sobie myślała?
Spojrzała na zegarek, właśnie trwały ostatnie egzaminy, za
chwile rozpoczną się wakacje. Była za to wdzięczna. Może chociaż przez te dwa
miesiące nie będą się widywać i zdoła zapomnieć o wszystkim.
Przymknęła oczy, nieprzespana noc dała się jej we znaki.
Była zmęczona i nawet nie wiedziała kiedy zasnęła.
***
Biegła zdyszana przez ciemne korytarze, a odgłos jej kroków
roznosił się echem. Wokół panowała złowroga cisza, jednak doskonale wiedziała
co dzieje się w podziemiach ministerstwa. Wzmocniła uścisk na różdżce i wpadła
do windy, wciskając guzik z natarczywością, jakby to miało wszystko
przyspieszyć.
Gdy głos w windzie oznajmił przybycie na poziom Departamentu
Tajemnic ponownie puściła się szaleńczym biegiem wzdłuż korytarza. Teraz
doskonale słyszała odgłosy odbywającej się tam walki.
Wpadła do owalnego pomieszczenia ledwie łapiąc oddech.
Wszędzie widziała pojedynkujące się pary, jednak to ta jedna przykuła jej
uwagę. Widziała jak Syriusz walczy z jakąś kobietą, która miała obłęd w oczach.
Widziała jak Syriusz śmieje się z niej, odbijając jej klątwy. Ten uśmiech
widniał na jego twarzy nawet wtedy, kiedy śmiertelna klątwa ugodziła go w
pierś.
Kira krzyknęła, jednak z jej ust nie wydobył się żaden
dźwięk. Chciała pobiec do niego, jednak nogi wrosły jej w ziemię. Nie mogła się
ruszyć dławiona przez szaleńczą bezradność i rozpacz. Kiedy tak szamotała się
sama ze sobą, powróciła do rzeczywistości spadając z hukiem z łóżka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz