niedziela, 8 października 2017

Loss, Love and Legacy

Mimo upływu czasu, nadal nie mogła uwierzyć w to, co zrobiła. Pocałowała Snape’a!

Nie to jednak było najgorsze… Najgorsze było to, jak oddał pocałunek i trwali tak złączeni, dopóki nie wróciła mu trzeźwość umysłu i wywalił ją za drzwi.

Stała chwilę oszołomiona przed jego drzwiami próbując wyrównać przyspieszony oddech, i nagle do niej dotarło co zrobiła. Natychmiast rzuciła się biegiem w kierunku swoich pokoi. Wpadła pod prysznic i chciała zmyć z siebie to upokorzenie, które sama sobie zafundowała. Nie mogła mieć do niego żadnych pretensji. Zachowała się jak kompletna kretynka! Jak mogła pomyśleć, by on chciał wiedzieć co naprawdę było w tej wizji. Powinna skłamać, wymyślić na poczekaniu jakąś historyjkę. Jak mogła być taka głupia! Przecież on kocha inną kobietę!

Na całe szczęście nie mieli dziś ze sobą zajęć. Jednak nie łudziła się, że to wszystko rozejdzie się po kościach. Kiedyś będą musieli stawić temu czoła. W momencie całe jej dotychczasowe życie przeleciało jej przed oczami.

- Idiotka! – warknęła na siebie, zwalając się bezwładnie na łóżko.

Nie wyjdzie stąd już nigdy. Zabarykaduje się i zapadnie pod ziemię. Co ona sobie myślała?

Spojrzała na zegarek, właśnie trwały ostatnie egzaminy, za chwile rozpoczną się wakacje. Była za to wdzięczna. Może chociaż przez te dwa miesiące nie będą się widywać i zdoła zapomnieć o wszystkim.

Przymknęła oczy, nieprzespana noc dała się jej we znaki. Była zmęczona i nawet nie wiedziała kiedy zasnęła.

***

Biegła zdyszana przez ciemne korytarze, a odgłos jej kroków roznosił się echem. Wokół panowała złowroga cisza, jednak doskonale wiedziała co dzieje się w podziemiach ministerstwa. Wzmocniła uścisk na różdżce i wpadła do windy, wciskając guzik z natarczywością, jakby to miało wszystko przyspieszyć.

Gdy głos w windzie oznajmił przybycie na poziom Departamentu Tajemnic ponownie puściła się szaleńczym biegiem wzdłuż korytarza. Teraz doskonale słyszała odgłosy odbywającej się tam walki.
Wpadła do owalnego pomieszczenia ledwie łapiąc oddech. Wszędzie widziała pojedynkujące się pary, jednak to ta jedna przykuła jej uwagę. Widziała jak Syriusz walczy z jakąś kobietą, która miała obłęd w oczach. Widziała jak Syriusz śmieje się z niej, odbijając jej klątwy. Ten uśmiech widniał na jego twarzy nawet wtedy, kiedy śmiertelna klątwa ugodziła go w pierś.


Kira krzyknęła, jednak z jej ust nie wydobył się żaden dźwięk. Chciała pobiec do niego, jednak nogi wrosły jej w ziemię. Nie mogła się ruszyć dławiona przez szaleńczą bezradność i rozpacz. Kiedy tak szamotała się sama ze sobą, powróciła do rzeczywistości spadając z hukiem z łóżka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz